poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 5

Rozdział 5

Po tym jak nakrzyczałam na Micka rozryczałam się jeszcze bardziej i poszłam do łazienki chłopców. Kiedy jestem w dołku lubię posiedzieć w cichym małym miejscu. Takim miejscem jest męska toaleta. Siedziałam tam chyba z 2 godziny aż drzwi łazienki otwarły się i wszedł Fabian:
- O sorry nie wiedziałem, że tu jesteś.
- Nic nie szkodzi. Zawsze tu przesiaduje kiedy mam ochote porozmyślać.
- To przez Micka?
- Tak. Ale ty jesteś błyskotliwy! - powiedziałam mu.
- Wiem jak się czujesz.
- Tak? Rzucił cię ktoś kiedy albo ty musiałeś tego kogoś rzucić bo cię wkurzył do granic wytrzymałości? - spytałam.
- Nieee ale mam problemy z dziewczynami.
- Czemu akurat mi się zwierzasz?
- Ponieważ jesteś w tak samo złym chumorze jak ja od roku.
- To jakie masz problemy?
Usiadł koło mnie na podłodze i zaczął mówić:
- Można powiedzieć, że kocham Nine ale nie mogę się zdobyć na odwagę żeby spytać się czy będzie ze mną chodzić a i jeszcze cały czas Joy się do mnie podprowadza. Zaczyna mnie to wszystko męczyć.
- Dam ci radę. Poproś Ninę o chodzenie zanim Joy zniszczy to co pomiędzy wami jest.
- Ale kiedy mam ją spytać?
- Najlepiej kiedy zostaniecie sami.
- My nigdy nie mamy chwili dla siebie - powiedział z oburzeniem.
- To umówcie się do kina sami i tam ją spytaj.
- Dobry pomysł. Dziękuje. Teraz będę cię traktował jako doradczynie ok?
- Ok nie obrażę się. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Dobra. Idę ją zaprosić.
- Idź.
Kiedy wyszedł usłyszałam głos Micka:
- Maro wiem, że tu jesteś - wszedł do toalety.
Obrzuciłam go sarkastycznym wzrokiem i powiedziałam:
- Idź z tąd. Nie chce mi się na ciebie patrzeć.
- Uspokoiłaś się. Możemy się chociaż porzegnać?
Wstałam i podeszłam do niego:
- Do zobaczenia ale pewnie nigdy się już nie zobaczymy. Miłej zabawy w Australii.
- Pa Maro. - powiedział i wyszedł z łazienki.
Wyszłam chwilę po nim i poszłam do pokoju.



Wieczór. Vera zawołała nas wszystkich na dół i przedstawiła nam nowego ucznia. 
- Ale ciacho z tego Eddiego - powiedziała mi Amber kiedy wracałayśmy do swoich pokoi.
- Wygląda na sympatycznego. A widziałaś minę Patrici? Wyglądała jakby ktoś ją strzelił w twarz.
- Tak widziałam. Wiem nawet dlaczego tak wyglądała. Spotkałyśmy go w południe jak byłyśmy na spacerze. Od razu zaszli sobie za skórę. 
- Do zobaczenia jutro Amber.
- Pa Maro.
Weszłam do swojego pokoju i godzinę później już spałam.


Szkoła. Dzisiaj na lekcji fizyki pan McSwoot
zadał nam pracę. Mieliśmy wykonać projekt o dowolnej planecie w parach. Gdyby Mick tu jescze był pewnie robiłabym to z nim. Teraz nie wiem z kim mam to zrobić - pomyślałam. Pan McSwoot wyszedł i kiedy wrócił niósł w ręce misę z karteczkami w środku.
- Każda dziewczyna będzie losować imię chłopaka. Idziemy ławkami. Patricia zaczynaj.
Patricia podeszła do miski, wzięła jedną z karteczek i powiedziała:
- Eddie Miller
Później losowała Amber i wylosowała Alfiego, Nina wylosowała Fabiana. Ja wylosowałam Jeroma. Kiedy wychodziliśmy z klasy Jerome założył szalik, okulary i czapkę. Wyglądało to tak jakby chciał się w ten sposób przed kimś ukryć. Podeszłam do niego i zaczęłam rozmowę:
- Czyli jesteśmy razem w parze.
- Tak. O jakiej planecie zrobimy projekt.
Wyszliśmy z klasy a ja zaczęłam się zastanawiać nad wyborem planety. Nagle jakaś dziewczyna wpadła na mnie i zaczęła krzyczeć na Jeroma:
- Czemu się przede mną ukrywasz?
- Nie teraz proszę - powiedział do niej.
- Muszę z tobą porozmawiać Jerome! - upierała się dalej. Postanowiłam się wtrącić:
- A kim ty w ogóle jesteś? - popatrzyła się na mnie i powiedziała:
- Jestem Poppy Clarke. Siostra Jeroma.



Ciąg dalszy = 3 komentarze



4 komentarze: