wtorek, 27 marca 2012

Ogłoszenie

Ogłoszenie!!!
Przepraszam, że tak długo nie piszę!
Nie mam czasu i weny,
więc musicie poczekać jeszcze tydzień.

Do zobaczenia
Mara♥

sobota, 17 marca 2012

Rozdział 45

Rozdział 45

- Czyli... Nina... że... ona - zająkała się Amber.
- Ona jest moją ochroną, zgadza się - przyznała Senkhara.
- Ale on jest obrońcą - powiedział Victor wchodząc do salonu.
- Kto? - spytałam.
- Eddie. Masz przy sobie ten pierścień od ojca? - spytał Victor.
- Tak - odpowiedział Eddie wzkazując mały pierścień na palcu.
- Chwyć Ninę za rękę - nakazał Victor. Eddie podszedł do Senkhary i chwycił jej ramie. Zamiast Senkhary znów pojawiła się Nina.
- Mam z nią chodzić za rękę? - spytał Eddie.
- Tak by było najlepiej - przyznał Victor i wyszedł.
- Mam być zazdrosna? - szepneła mi na ucho Patricia.
- Nie. On cię kocha, ale musi chronić Ninę. Popatrz na jego minę - powiedziałam. Eddie miał obrzydzoną minę i wpatrywał się w Alfie'go. Też nie czułabym się najlepiej trzymając za rękę Mick'a.
- Dzięki za radę - powiedziała Patricia i odeszła.
- Kim ty jesteś? - spytał Eddie patrząc na mnie.
- Eddie nie wygłupiaj się - powiedziałam i uświadomiłam sobie, że on ma powarzną minę.
- Powiesz mi co ja tu robię? - spytał.
- Alfie! Chodź na słówko. Ty też - chwyciłam Eddie'go za remię i pociągnęłam do hollu.
- On stracił pamięć! - powiedziałam do Alfie'go.
- Dlaczego? - spytał.
- Może dlatego, że ktoś nim rzucił o śmietnik? - spytałam sarkastycznie.
- Możliwe - przyznał Eddie.
- Rozumiesz coś? - spytałam go.
- Mama dała mi rower kiedy miałem 9 lat i było wielkie BUMMMMM - wyrecytował Eddie.
- Jest na poziomie 4- tero latak. Może za godzinę dojdzie to siebie. Poczekajmy - zaproponował Alfie.
- Skąd wiesz, że on się nie cofa w rozwoju? - spytałam. 
- Nie wiem. To tylko przypuszczenia - przyznał.
- Rower miał dwa koła i zero chamulców. Koło się przekrzywiło i wybuchło - powiedział Eddie.
- Co wiesz o Patrici Williamson? - spytałam Eddie'go.
- Oberwałem książką i spadłem z kanapy bo sześć chomików weszło do pokoju - opowiadał dalej Eddie.
- To nie ma sensu - powiedział Alfie.
- Kiedy poszłem do szkoły kolega dźgnął mnie ołówkiem i pobiegłem do konserwatora. Zaszył mi guza i posłał do  hydraulika na 9:00 - powiedział Eddie.
- Na początku myślałam, że on mówi o swoich przygodach, ale zaczęłam w to wątpić - przyznałam.
- Kolejka górska miała metr i jeździła wokół stadionu piłkarskiego a ja chodziłem w klapkach - opowiadał Eddie.
- Jak myślisz skąd mu się biorą takie historie? - spytał Alfie.
- To wyobraźnia. Zaczynam myśleć, że to jego marzenia - powiedziałam.
- Kotek zjadł ciężąrówkę i wypił kakao. Potem odpoczywał przez cztery lata i poszedł na zakupy do centrum handlowego - wyrecytował Eddie.
- On się zachowuje jak maszyna - przyznałam.
- Zaraz przyniosę zimny okład - zaproponował Alfie i pobiegł do kuchni. Położyłam Eddie'go na podłodze i zaczęłam wsłuchiwać się w jego opowiadania:
- Książka miała trzy strony, pięć kartek i dwie okładki - zaczął powtarzać to zdanie. Nagle wpadłam na pomysł. Zapisałam numery: 03.05.02. Kiedy wrócił Alfie powiedziałam:
- On chce nam przekazać ciąg liczb. To jest adres albo telefon. Zapamiętałeś wcześniejsze liczby?
- Tak. Napiszę ci je - odpowiedział i zaczął pisać.
- To te liczby? - spytałam, kiedy pokazał mi kartkę.
- 9209614 - wyrecytował Alfie.
- To numer telefonu. Te pozostałe to...
- Adres - dokończył za mnie Alfie.
- Ktoś mieszka pod 9/5 2. To nie ma sensu. Nie ma ulicy o nazwie dwa - powiedziałam.
- Jest szosa 2 - przyznał Alfie.
- Idziemy tam? - spytałam.
- Pewnie, że tak - odpowiedział Alfie i wyszliśmy z domu, zostawiając Eddie'go na podłodze.
- Czym jedziemy? - spytałam.
- Taxi - powiedział Alfie i wsiedliśmy do nadjeżdżającego samochodu taxi.
- Proszę nas zawieść na szosę 2 dom nr.5 - nakazał Alfie.
- Zaraz tam będziemy - zawiadomił kierowca i ruszył. Jechaliśmy pół godziny a kiedy dojechaliśmy szczęki nam opadły.
- To dom Sarah Frobisher - Smythe - przyznałam.


3 komentarze = ciąg dalszy

czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 44

Rozdział 44

- Eddie jesteś pewny? - spytał Alfie. Siedzieliśmy z Eddie'm w samochodzie i wypytywaliśmy o wszystko.
- To niemożliwe! Otrząśnij się wreszcie! - krzyknęłam.
- Proszę ciszej - ostrzegł kierowca.
- Przepraszam to się więcej nie powtórzy - odpowiedziałam.
- Nie mogłeś zobaczyć Senkhary. Ona nie żyje. Dedła - wmawiał mu Alfie.
- On tylko mówi co widział. Nie czepiaj się go - uspokoiłam.
- Jesteś pewny? - spytał Alfie.
- Tak. Tam był Rufus z Senkharą. Nie mylę się - powiedział Eddie.
- Czyli udało jej się wróci - przyznałam.
- Prawdopodobnie. To był jej duch w czarnej mgle - sprostował.
- Czyli wciąż ma nas pod kontrolą - stwierdziłam.
- O co ci chodzi? - spytał Alfie.
- Może nas porwać albo opętać. Jest w pełni mocy - wytłumaczyłam.
- To po co ja prałem spodnie? - oburzył się Alfie. Spojrzeliśmy z Eddie'm na niego podejrzliwie.
- Alfie czy ty...?
- lepiej tego nie mów - przerwał mi i dał pieniądze kierowcy. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do Domu Anubisa.
- Oddajcie mi maskę Anubisa! - krzyknął ktoś w salonie. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Ninę opętaną przez Senkharę.
W koncie siedzieli Fabian, Amber, Joy i Patricia.
- Wiedziałem! Zabierzcie mnie od niej - krzyknął Eddie i pobiegł do męskiej toalety.
- Przynajmniej on jest bezpieczny. Masz jakiś pomysł? - spytał Alfie.
- Znowu szantażuje nas Niną, więc znamy reguły gry - przyznałam.
- Co? - oburzył się Alfie.
- Wiesz o co mi chodzi! - odpowiedziałam i popchnęłam go do salonu.
- Jak dawno was nie widziałam dzieci - powiedziała Senkhara.
- Czego chcesz? - spytał Alfie.
- Maskę Anubisa! - krzyknęła.
- Już raz ją dostałaś! - odpowiedział Alfie.
- Tym razem Rufus ją chce i dobrze o tym wiecie! - powiedziała.
- Masz rację. Czy dalej jesteś uczulona na miłość? - spytałam.
- Jak każdy zły charakter - przyznała.
- Wyczuwasz tu jakąś miłość? - spytał Alfie.
- Tak nawet więcej niż jedno uczucie miłości - powiedziała.
- Jak to działa? Ktoś ma powiedzieć, że kogoś kocha? - spytałam.
- Dziewczyno to nie takie łatwe. Potrzebny jest pocałunek lub ślub a nie tylko wyznanie - odpowiedziała znudzona Senkhara.
- Alfie chodź na stronę! - pociągnęłam go do kuchni.
- Kochasz Amber? - spytałam.
- No pewnie, że tak ale ona ma do mnie mieszane uczucia - przyznał.
- Wolisz ją pocałować czy poprosić o rękę? - spytałam żartobliwie.
- Poprosi o rękę ale ona się nie zgodzi więc zostaje pocałunek na co też się nie zgodzi - stwierdził Alfie.
- Alfie nie masz wyjścia i ona też więc jakoś się dogadacie - powiedziałam.
- Nie lubię tego, że jesteś taka mądra, troskliwa i wyrozumiała - przyznał.
- Ja też cię lubię - powiedziałam sarkastycznie i wepchnęłam go do salonu.
- Kocham Amber! - krzyknął.
- Idioto idź ją pocałuj - szepnęła Joy w jego kierunku.
- Dobra! Dobra. Ale niech ktoś przekona Amber - odpowiedział Alfie i poszedł w jej stronę. Amber wstała i sama go pocałowała.
- Byłam tak blisko ale wszystko przepadło! - krzyknęła Senkhara.
- Czemu nie umarłaś? - spytałam widząc, że Senkhara wciąż żyje.
- Ponieważ jestem w ciele waszej koleżanki - wyznała.




3 komentarze = ciąg dalszy


Ostatnio nie mam pomysłów więc pewnie się wam nie spodoba :(  

wtorek, 13 marca 2012

Ogłoszenie!

Ołoszenie!
 Założyłam nowy blog i nie cieszy się popularnością.
Więc w polecanych blogach dodam link do niego!
Mam nadzieję, że się wam spodoba!  

Mara Jaffray

Rozdział 43

Rozdział 43

- Znalazłam! Jerome chodź tu - krzyknęłam. Poczekałam chwilę i przypomniałam sobie, że go nie ma. Poszłam do kuchni zrobić sobie zapiekankę i zobaczyłam, że w zlewie coś leży. 
- Kluczyki - stwierdziłam. Była przyczepiona do nick zawieszka z napisem "Będę cię szukał".
- To jest dziwne - powiedziałam sama do siebie i wróciłam do salonu. Mój komputer zniknął.
- Dobra. Kto tu jest? Nie będę się bawić w chowanego!
Nagle przewrócił się stół i ktoś rzucił we mnie jabłkiem. Wybiegłam z salonu i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam swój portfel i telefon. 
- Kto tu jest? Co chcesz zrobić? - krzyknęłam. Z szafy wypadła kurtka Patrici. Z kieszeni wypadło zdjęcie Jerome'a.
- Uważaj na niego! Trzymaj się go bo ktoś chce ci go odebrać - ostrzegł mnie głos starszej kobiety.
- Kto chce mi go odebrać? - krzyknęłam do szafy. Nagle do pokoju wszedł Alfie śmiejąc się. 
- Jakbyś widziała swoją minę - powiedział. Popatrzyłam na niego oburzonym wzrokiem i nadepnęłam mu na stopę.
- Alfie zwariowałeś? - krzyknęłam.
- Nie, ale to nie moja robota. Zabawnie to wyglądało, ale to nie ja - przyznał.
- Więc kto? - spytałam.
- Rufus - powiedział Alfie.
- Rufus? Naprawdę? On jest za lasem! - odpowiedziałam.
- Właśnie nie. W budynku był tylko Jerome, ale nie mogliśmy tam wejść. Rufus gdzieś poszedł - powiedział Alfie.
- Teraz nie możemy go śledzić! Zabrał mój komputer - powiedziałam.
- Ja chcę do domu - stwierdził Alfie.
- Przestań! Uratujemy Jerome'a i zniszczymy Rufusa. Chyba - dodałam pod nosem.
- Słyszałem - przyznał Alfie. Uśmiechnęłam się do niego i zeszliśmy na dół. 
- Kiedy wróci reszta? - spytałam.
- Nie wiem. Patricia poszła do sklepu a Fabian do szpitala - odpowiedział. 
- Spotkaliście Eddie'go? - spytałam.
- Nie. Przecież miał zostać z tobą - powiedział.
- Poszedł za wami żeby chronić Patricię - przyznałam.
- Gdzie on jest? - spytał Alfie. Wybiegłam z domu i wezwałam taxówkę. Pojechaliśmy do lasu, ale kierowca nie chciał jechać dalej i mósieliśmy wysiąść kilometr od celu.
- I co teraz pani mądra? - spytał Alfie.
- Idziemy szukać Eddie'go - stwierdziłam. Szliśmy tym lasem aż zobaczyłam coś przy drzewie.
- To Eddie! - krzyknął Alfie. Podbiegliśmy do niego i pomogliśmy wstać.
- Eddie żyjesz? - spytałam.
- Był tam czarny samochód i róża. Tak mnie kusiło. Nie powstrzymałem się i wziąłem ją - zaczął opowiadać.
- O czym on mówi? - spytał Alfie.
- To szok po urazowy - przyznałam.
- Wyjdzie z tego? - spytał Alfie.
- Raczej tak. Nie widać żadnych ran. Chyba nic mu nie jest - stwierdziłam.
- Chciałem dać ją Patrici ale mi się nie udało. Zaskoczył mnie i popchnął. Słuchacie? - spytał Eddie.
- To ty mówisz na serio? - spytałam zaskoczona.
- No tak. Opowiadam co się stało - przyznał.


3 komentarze = ciąg dalszy  

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 42

Rozdział 42

- Amber! Skup się! Widzieliście go tu? - spytałam. Staliśmy w rowerowni i szukaliśmy śladów po Rufusie.
- Jerome siedział w rogu związany i kłócił się o coć z Rufusem - powiedziała Amber.
- Patrz! Portfel Jeroma - krzyknął Fabian klepiąc mnie po ramieniu.
- Bez pieniędzy - zauważyłam.
- Czuję się jak w jakimś kiepskim serialu kryminalnym - powiedział Alfie.
- Czemu kiepskim? - spytała Amber.
- Ponieważ, nie wpadliśmy na rzaden trop - odpowiedział Fabian.
- A portfel? - spytałam.
- Możesz go wziąść. Nie przyda nam się - odpowiedział Fabian i podał mi go. W środku były trzy zdjęcia Poppy, pana Clarka, moje. Zobaczyłam, że coś wystaje zza mojego zdjęcia. Wyjęłam karteczkę napisaną przez Jeroma.
- Patrzcie! Jerome zostawił kartkę w portfelu - wszyscy podeszli do mnie i Alfie zaczął czytać:
"Rufus planuje przetrzymywać mnie tutaj dopóki nie dostanie maski Anubisa. Pomóżcie mi, bo on mi grozi"
- To może być pułapka - przyznałam.
- Wracajmy do domu - powiedział Alfie i wyszliśmy z rowerowni.
Kiedy weszliśmy do Domu Anubisa podbiegł do nas Eddie i powiedział:
- Wiemy gdzie jest Jerome! Patricia wsadziła Rufusowi nadajnik do płaszcza kiedy była przez niego porwana.
- Patricia jesteś genialna! - krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.
- Przecież wiem - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- To gdzie jest? - spytał Fabian.
- Są w lesie za szkołą ale cały czas się przemieszczają - przyznała.
- Czyli jadą - powiedziała Amber.
- Jak myślisz gdzie? - spytał Fabian.
- Raczej za las. Jest tam stary budynek sądu. Całkowicie zniszczony i opuszczony - powiedziałam.
- Skąd wiesz? - spytała Amber.
- Byłam tam kiedyś z Mick'iem. Kiedy biegał. Stał tam wtedy taki czarny samochód...
- Rufus - dokończył za mnie Eddie.
- Od dawna ma tam swoją kryjówkę? - spytał Alfie.
- Kiedy go obserwowałam kręcił się koło szkoły. Rzadko tam bywa - powiedziała Patricia.
- Patricio jeśli zobaczysz, że staneli ty, Alfie i Fabian idźcie tam poszpiegować - powiedziałam.
- Ok a ty co będziesz robić? - spytał Fabian.
- Poszukam w internecie coś na temat Rufusa i będę obserwować gdzie jest. W nagłym przypadku skontaktuję się z wami - odpowiedziałam.
- Ty Amber idź do Niny i Joy. Ciężko im - przyznał Fabian.
- Ok - powiedziała i wyszła z domu.
- Staneli! Są już daleko za lasem. Przybliżę obraz - obraz pokazał stary budynek sądu.
- To idziemy - powiedziała Patricia.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam a oni wyszli. Eddie zerwał się z kanapy ale zatrzymałam go ręką.
- Gdzie idziesz? - spytałam.
- Za nimi. Nie zostawię tak Patrici - przyznał i wybiegł z salonu.
- I to jest prawdziwa miłość - powiedziałam sama do siebie.


3 komentarze = ciąg dalszy  

Rozdział 41

Dziękuje za takie miłe komentarze i zapowiadam, że kiedy
powstaną wiadomości o 3 sezonie będę o nim pisać!

Rozdział 41

- Rufus chce się nimi polać żeby być nieśmiertelnym - stwierdziłam.
- Masz rację ale przecież już jest nieśmiertelny - powiedział Eddie.
- On jest niezniszczalny a nie nieśmiertelny - wytłumaczyłam.
- Co to za różnica? - spytała Patricia.
- Ludzie niezniszczalni są nie do zbicia, ale zawsze mają słaby punk. Nieśmiertelni nie mają takiego punktu. Możesz wbić mu nóż w serce a on przeżyje. U niezniszczalnych słabym punktem zazwyczaj jest serce - powiedziałam.
- Jak myślisz tylko o to mu chodzi? - spytała Patricia.
- Wątpię. Możliwe, że chce uzdrowić jeszcze kogoś - przyznałam.
- Może Senkharę. Może być dla niego przydatna - powiedziała Patricia.
- Patricia jesteś genialna! - krzyknęłam.
- Wiem, że jest - przyznał Eddie. Patricia usiadła koło niego i pocałowała go. 
- Tak właściwie to od kiedy jesteście parą? - spytałam.
- Od 2 miesięcy - pochwalił się Eddie.
- Szkoda, że Jeroma tu nie ma - przyznałam.
- Zadzwonię do Amber może już znaleźli kryjówkę Rufusa - powiedziała Patricia i poszła do kuchni. Nagle do salonu wbiegła Poppy.
- Pamiętasz jak mówiłam, że mojego tatę wypuszczają z więzienia? - spytała.
- Oczywiście - odpowiedziałam.
- Po jutrze ma proces w sądzie i muszę napisać jakąś przemowę!
- Na co czekasz? - spytałam.
- Musisz mi pomóc. Jestem podekscytowana i nie mogę się skupić - przyznała.
- Napisz dlaczego uważasz, że powinni go uwolnić i o tym jak się sprawuje - zaproponowałam.
- Dobry pomysł! - odpowiedziała, przytuliła mnie i wyszła.
- Kto to? - spytał Eddie.
- To młodsza siostra Jeroma, Poppy - odpowiedziałam.
- Patricia! - do salonu wbiegła Amber w podartej bluzce i z ranami na twarzy.
- Co ci się stało? - spytała Patricia wychodząc z kuchni.
- Wiemy gdzie jest kryjówka Rufusa, ale przez ciebie uciekł! - krzyknęła.
- Jak to przeze mnie? - spytała oburzona Patricia.
- Rufus usłyszał jak dzwonisz i gonił nas chyba przez godzinę. Później wziął Jeroma i pojechał w stronę lasu - wydyszała.
- WoW! Dużo nas ominęło - zażartował Eddie.
- Eddie zamknił się! - krzyknęła Amber.
- Amber! - krzyknął Alfie wbiegając do salonu. Wyglądał jeszcze gorzej niż Amber. Na głowie miał wielką ranę.
- Alfie co ci się stało? - spytałam.
- Rufus rzucił mną w śmietnik. Lepiej nie pytać - powiedział.
- Gdzie Fabian? - spytał Eddie.
- Pobiegł do szpitala wspierać Ninę - odpowiedziała Amber.
- Jak z Jerome'm? - spytałam.
- Alfie! - krzyknęła Amber.
- Co znowu? - spytał oburzony.
- Jesteś mokry od potu i ochydnie widać twój tłuszczyk - powiedziała i poklepała go po brzuchu.
- Ja jestem chudy! Mam tego dość - krzyknął i wyszedł.
- Gdzie Rufus miał kryjówkę - spytałam Amber.
- W starej rowerowni obok szkoły - odpowiedziała.


3 komentarze = ciąg dalszy   

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 40

Nareszcie rozdział 40
Teraz jestem chora więc mogę pisać kilka rozdziałów dziennie!
Potrzebne mi są tylko wasze komentarze!

Rozdział 40

Wróciliśmy do domu wieczorem. Jerome wydawał się pocieszony po rozmowie z ojcem. Rozmawiali o jego dzieciństwie i o tym jak trafił do Domu Anubisa.
- Czemu się tak cieszysz? - spytałam.
- Poznałem całą prawdę o sobie. To mnie uszczęśliwia - przyznał.
- Witajcie! - krzyknął ktoś za nami. W hollu stał Rufus.
- Przecież cię zabiliśmy! - odpowiedział Jerome.
- Mnie nie da się zabić. Codziennie piję eliksir i to jest antidotum na każdą ranę. Myślałeś, że kiedy porwę Marę nie zabezpieczę się w lekarstwo? - spytał sarkastycznie.
- Tak. Dokładnie tak myślałem - przyznał Jerome.
- Teraz czas na ciebie - powiedział Rufus i pociągnął Jeroma do auta.
- Po co ja ci jestem? - spytał Jerome.
- Potrzebuję maski Anubisa a ty będziesz moim zakładnikiem - powiedział i wsadził Jeroma do auta.
- Jerome! - krzyknęłam. Samochód odjechał a ja poszłam zwołać zebranie Sibuny.


Pokój Niny, zebranie Sibuny

- Co tym razem Maro? - spytała Nina.
- Rufus porwał Jeroma - powiedziałam.
- Po co? - spytał Alfie żując kęs ciasta z malinami.
- Alfie, przestań się objadać! - krzyknęła Amber.
- Dlaczego? Co mi się stanie? - odpowiedział Alfie.
- Jesteś gruby nie rozumiesz? Masz za dużo cholesterolu - przyznała Amber.
- Skąd to wiesz? - sprzeczał się Alfie.
- Od...
- Skończcie już! Porozmawiajmy o Rufusie. Po co mu Jerome? - spytał Fabian.
- Mówił, że będzie jego zakładnikiem dopóki nie znajdziemy Maski Anubisa - odpowiedziałam.
- Nino gdzie jest teraz maska? - spytał Eddie.
- W tunelu. Tam ją ukryłam - przyznała Nina.
- Idziemy po nią? - spytała Patricia.
- Musimy - powiedział Alfie. Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy pod starą brzozę przy której jest wejście do tunelu. Maska Anubisa tam była, ale zamknięta w szklanej skrzynce.
- Nino masz klucz? - spytał Eddie.
- Jest w bibliotece - przyznała Nina.
- Czemu?! - krzyknęła Patricia.
- Schowałam go tam żeby był bezpieczny - zawstydziła się Nina.
- Ty, Amber i Joy pójdziecie do biblioteki i weźmiecie klucz - powiedziałam.
- Ja, Fabian i Alfie pójdziemy poszukać kryjówki Rufusa i spróbujemy wydostać z tamtąd Jeroma - zaproponowała Patricia.
- Ja i Eddie idziemy poszukać coś na temat maski w internecie - powiedziałam. Nagle zadzwonił telefon Niny. Kiedy skończyła rozmawiać powiedziała:
- Moja babcia leży ciężko chora w szpitalu. Muszę do niej iść.
- Musimy przesunąć tę akcję na później - stwierdził Alfie.
- A co z Jeromem? - spytałam.
- Pójdziemy poszukać kryjówki Rufusa. Może uda nam się uwolnić Jeroma - powiedziała Amber i wyszli z tunelu. Razem z Eddie'm i Patricią poszliśmy do domu a Nina i Joy pojechały do szpitala. W internecie znalazłam tylko wzmianki o masce Anubisa, ale nic szczególnego.
- Może spróbuj tak - powiedział Eddie i wpisał w wyszukiwarce "Działanie maski Anubisa".
- Rzeczywiście jest więcej wyników. Patrzcie na to! - krzyknęłam i zaczęłam czytać.
"Maska Anubisa służy do uzdrawiania ludzi. Jedni z nich mogą ją uruchomić i przywrócić jej pradawne działanie. Muszą się w niej pokazać złote łzy, które pochodzą od bogini zdrowia. Osoba polana nimi wraca do zdrowia"


3 komentarze = ciąg dalszy     

czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 39

Rozdział 39

- Fabian! Fabian! Masz już 180 komentarzy do swojego nowego teledysku! - wbiegłam do jego pokoju i rzuciłam mu się na szyję.
- Wow. Chcesz nagrać ze mną teledysk? Chce ci się jakoś oddziwięczyć za to, że mi pomogłaś - powiedział.
- Dziękuje ci, ale przy śpiewaniu mam za dużą tremę. Nie dam rady - przyznałam. Chwycił mnie za rękę i powiedział:
- Pomogę ci. Ty tyle razy mi pomogłaś teraz pora na mnie. Proszę cię. Dodamy do teledysku trochę filmików związanych z szkołą i Domem Anubisa. Proszę.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Zgadzam się - odpowiedziałam. Zrobił zdziwioną minę i uścisnął mnie po przyjacielsku. Do pokoju weszła Nina.
- Co robicie? - spytała i uśmiechnęła się.
- Nie jesteś zła? - spytał zaskoczony Fabian.
- Nie. Ufam ci więc wiem, że mnie nie zdradzisz - przyznała i pocałowała go. Postanowiłam spędzić trochę czasu z Jerome'm. Poszłam do jego pokoju. Oglądał film razem z Joy i Mick'iem.
- Nie zaprosiłeś mnie? - spytałam wchodząc do pokoju. Zatrzymał film i podszedł do mnie.
- Widziałem cię z Fabian'em i stwierdziłem, że nie będę wam przeszkadzał - powiedział i pocałował mnie.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też. Pójdziemy do mojego ojca jutro? - spytał.
- Pewnie, ale muszę się wystroić - przyznałam i pobiegłam na górę wybrać ciuchy na jytro. Na początku poszłam do pokoju Niny.
- Amber? Pomożesz mi wybrać ubrania na jutro? - spytałam.
- A co jutro takiego jest?
- Idę z Jerome'm do jego ojca - przyznałam.
- To idziemy! Musisz świetnie wyglądać - poszłyśmy do mojego pokoju i przez 2 godziny wybierałyśmy sukienkę. Wreszcie wybrałyśmy taką:

- To będzie świetnie wyglądało! - krzyknęła Amber.


Sobota, holl Dom Anubisa

- Cudnie wyglądasz! Po co się tak wystroiłaś? - spytał Jerome.
- Chcę żeby twój ojciec mnie polubił - przyznałam, chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z domu. Dojechaliśmy do więzienia taxówką i poszliśmy do sali odwiedzin.
- Ślicznie wyglądasz Maro - powiedział pan Clarke i podał mi rękę. 
- Miło mi pana znowu widzieć - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. 
- Tato co się stało z mamą? - wypalił Jerome. Ojciec spojrzał na niego przerażonym wzrokiem.
- Co mówiłeś innym? - spytał pan Clarke.
- Raz, że zmarła w wypadku a czasami, że zachorowała. Co tak naprawdę się stało?
- Zmarła przy porodzie Poppy - powiedział ojciec.


3 komentarze = ciąg dalszy

wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 38

Rozdział 38

- Co ty tu robisz? - spytała Joy kiedy weszłam do salonu. 
- Joy doszliśmy do tego, że nie jest winna. Nie pamiętasz? - spytał Fabian. Wyglądał na szczęśliwego, ale wydawał się też czegoś niepewny. W połowie zebrania wyszedł a ja poszłam za nim. Wziął laptopa i wszedł do męskiej toalety. Usłyszałam muzykę i jego śmiech. Otworzyłam drzwi i spytałam:
- Co robisz?
- Tęsknie za śpiewaniem - przyznał.
- To ty śpiewasz?
- Tak. Właściwie śpiewałem. Kiedy chodziłem do zwykłego liceum - odpowiedział.
- Mogę? - spytałam i pokazałam laptop na lego kolanach. Podał mi go a ja zaczęłam oglądać.



 

 - Masz wspaniały głos - przyznałam. Uśmiechnął się lekko i wziął ode mnie laptopa.
- A ty śpiewasz? - spytał.
- Raczej nie. Zawsze kiedy zaczynam śpiewać chce mi się wymiotować.
- A umiesz?
- Tak - odpowiedziałam.
- Chciałbym jeszcze kiedyś nagrać teledysk - powiedział.
- Mogę ci pomóc. Jaki jest twój ulubiny musical? - spytałam.
- Moja odpowiedź cię zdziwi ale Camp Rock - przyznał.
- Może w teledysku zaśpiewasz jedną piosenkę z tego filmu - zaproponowałam.
- Dobry pomysł - stwierdził i wybiegł z toalety. Chwilę poźniej wrócił i zaśpiewał mi kawałek jakiejś piosenki.
- Ta piosenka kojaży mi się z kinem. Mogę wynająć dla nas jedną salę. Joy będzie filmować - powiedziałam.
- Myślisz, że się zgodzi? - spytał.
- Przekonam ją - powiedziałam i pobiegłam do salonu. Siedzieli tam Jerome, Joy i Patricia.
- Joy mam do ciebie sprawę! - krzyknęłam wchodząc.
- O co chodzi? - spytała niechętnie.
- Chodź do pokoju Fabiana - powiedziałam i pobiegłam do Fabiana. Joy poszła za mną. Kiedy weszła do pokoju Fabiana zaczął śpiewać. Kiedy skończył spytał ją:
- Będziesz filmować moje teledyski?
- Tak! Tak! Tak! - zaczęła krzyczeć i rzuciła się Fabianowi na szyję.
- Widzimy się jutro, popołudniu w kinie - powiedziałam i wyszłam.


Popołudnie, kino, sala 07

 - To zaczynamy - powiedziałam i wepchnęłam Fabiana na salę. Ja póściłam muzykę a Joy zaczęła filmować. Wyszło świetnie! Pół godziny później na stronie Fabiana był już nowy teledysk.


- Świetne! - krzyknął, kiedy wracaliśmy do Domu Anubisa. 
- Musimy nagrać jeszcze jeden twój teledysk! - stwierdziła Joy.
- Masz rację! - przyznałam i poszłam to pokoju obmyślać nowy filmik. Wpadłam na pomysł wieczorem.
- Moglibyśmy pójść do studia i tam nagrać twój teledysk. Zrobilibyśmy czarno-biały. Świetne prawda? - spytałam.
- Dobra idziemy? - spytał.
- Co? - spytałyśmy równocześnie z Joy.
- Mój wujek ma studio nagraniowe i możemy iść nawet teraz - powiedział.
- Ale dwa teledyski w jeden dzień? - spytałam.
- Mam to już całe w głowie. To idziemy?
- Idziemy - powiedziałyśmy i wyszłyśmy z domu. Ten teledysk wyszedł jeszcze lepiej niż poprzedni i od razu wrzuciliśmy go na YouTube.




3 komentarze = ciąg dalszy

Ostrzeżenie! Brak weny!

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 37

Rozdział 37

- Gdzie idziemy? - spytał Mick. Szliśmy chodnikiem prowadzącym do kina. Była 00:30 a my byliśmy ubrani w piżamy. 
- Do kina. Kiedy masket man pojawił się w lustrze zobaczyłem kawałek ekranu. Myślę, że tam się ukrył. Nie wiem tylko czy Mara też tam jest - przyznałem ze smutkiem.
- Jesteś szczęściarzem - powiedział Mick. Popatrzyłem na niego z ukosa i spytałem:
- Dlaczego?
- Masz najładniejszą i najmądrzejszą dziewczyne jaka istnieje.
- Też kiedyś z nią chodziłeś - powiedziałem.
- Tak, ale swoją głupotą ją straciłem. Nie rzycze ci tego - odpowiedział.
- Dzięki. Nie jesteś wcale taki zły - przyznałem. Dalej szliśmy w milczeniu. W kinie było ciemno i leciał tylko jeden film. Przeszukaliśmy wszystkie sale ale nigdzie nie było masket mana i co najgorsze Mary. Nagle przypomniała mi się jedna rzecz:
- Kiedy byliśmy z Marą w kinie ten facet wziął ją za kulisy. Od tamtego czasu zachowywała się dziwnie. Jak myślisz czy on ją opentał?
- Możliwe. Wiedział, że jest dla ciebie ważna i szantażuje cię nią - powiedział Mick.
- Ma racje - powiedział ktoś za nami. Odwróciłem się i zobaczyłem Marę ale jej twarz była pomieszana z twarzą masket mana. 
- Co ci się stało? - spytał Mick.
- To nie ona. Wiecie o tym, że ją kontroluje - powiedział facet. Nagle Mara zniknęła i został sam masket man.
- Gdzie Maska Anubisa? Mieliście ją przynieść!
- Myślałeś, że to zrobimy? Nie wiemy gdzie jest! - krzyknąłem.
- Ja jej potrzebuje! - krzyknął masket man i zdjął maske. Tak jak myślałem był to Rufus ale ze spaloną twarzą.
- Uuuuuuuuuu. Co ci się stało? - spytał obrzydzony Mick.
- Neftydzie nie udało się mnie zniszczyć. Zrobiła tylko to.
- Gdzie jest Mara? - spytałem i chwyciłem go za płaszcz.
- Nie znajdziecie jej. Ja potrzebuje maski a wy Mary. Dogadamy się?
- Nie przyniesiemy ci tej maski! Zrozum wreszcie! - krzyknął Mick.
- Mick chodź na słówko - powiedziałem. Odeszliśmy od Rufusa.
- Dziewczyny zniszczyły go za pierwszym razem wzywając Neftyde.
- Tak, ale nawet ona nie dała rady - powiedział Mick.
- Może bóg śmierci pomoże? - spytałem sarkastycznie i chwyciłem swój medalion.
- Co ty robisz? - spytał Mick.
- Secie pomóż nam zniszczyć Rufusa Zano i ześlij go w głąg otchłani - krzyknąłem. Przede mną pojawił się murzyn ubrany w krwisto czerwoną szatę.
- Wzywaliście Seta? - spytał.
- Pomożesz nam? - spytałem.
- Oczywiście. Dla mojego potomka wszystko - odpowiedział. Podszedł do Rufusa i dmuchnął w niego. 
- Kim jesteś? - spytał Rufus i zniknął.
- Czyli takie były jego ostatnie słowa? - powiedział Mick.
- Dokładnie. Do zobaczenia chłopcy - powiedział Set i zniknął.
- Musimy znaleźć Marę! - krzyknąłem i wbiegłem na sale. Pobiegłem do pomieszczenia w które Rufus zaciągnął ją po raz pierwszy. Za drzwiami była tylko stara kamera i skrzynia. Mick podszedł do skrzyni i otworzył ją. W środku siedziała Mara.
- Mara! - krzyknąłem.
- Jerome! - wyszła z skrzyni i rzuciła mi się na szyję. Pocałowałem ją i dopiero wtedy zrozumiałem, że obok stoi Mick.
- Przepraszam cię - powiedziałem i puściłem Marę. Wyszliśmy z kina i wróciliśmy do Domu Anubisa.


3 komentarze = ciąg dalszy 

sobota, 3 marca 2012

Rozdział 36

Hejka!
Sorka, że tak długo nie pisałam ale byłam zajęta.
Dzisiaj specjalnie dla was super długi rozdział!


Wpycham się do pamiętnika Mary, ale dlatego, że jest nieobecna. Opowiem wam o tym co się działo kiedy Mara zniknęła.


Jerome

- To ona! - krzyczała Joy.
- Nie wierze w to! - sprzeczali się wszyscy. Zaczęło się zebranie Sibuny na którym mieliśmy omówić sprawę Mary.
- Ona spiskuje z Rufusem i Senkharą! Nie widzicie tego? - upierała się Joy. Siedziała na kanapie i trzymała za rękę Mick'a. Wydawał się nie poruszony sytuacją. Miał słuchawki w uszach i podrygiwał do rytmu.
- Obudź się! Pomóż mi ich przekonać! - krzyknęła Joy wyrywając mu słuchawkę z ucha.
- Nie wtrącam się. To nie moja sprawa.
- Jak to nie twoja? Ona cię tu ściągnęła pewnie miała w tym jakiś ukryty cel - oburzyła się Joy.
- Zamknij się wreszcie! Musimy pogadać o tym na poważnie a nie przekrzykiwać się - powiedział Fabian. Wszyscy umilkli a ja przemówiłem:
- Musimy wymyślić rózne powody tego zdarzenia.
- Widziałam jak mężczyzna w masce ją porywa! - powiedziała Nina.
- Mogą być dwa powody:
a) uknuli to wcześniej
b) Mara się tego nie spodziewała. Facet ją zaskoczył.
- Dobrze myślisz Alfie, ale nie wierzę w to, że Mara jest po złej stronie - przyznałem.
- Wiem, że jesteście razem, ale takie zdrady się zdarzają - powiedziała Nina.
- Sam znajdę na to odpowiedź! Ktoś chce mi pomóc? - oznajmiłem.
- Ja z tobą pójdę! - krzyknął Mick. Zerwał się z kanapy i podbiegł do mnie. Szczęka mi opadła.
- Ty? - spytałem zaskoczony.
- Tak ja. Wydaje mi się to podejrzane.
- Dobra. Chodźmy do szkoły. Tam to się zaczęło - powiedziałem i wyszliśmy z domu. Szkoła była zamknięta, ale weszliśmy przez uchylone okno stołówki. Przeszliśmy do sali gimnastycznej i zapaliliśmy światło. Na podłodze leżał medalion.
- To Mary - powiedziałem i wziąłem go z podłogi.
- Jest lekko porysowany - przyznał Mick przyglądając mu się uważnie.
- Musiał jej spaść kiedy ją porwali albo...
- Albo? - spytał Mick.
- Albo ten masket man zrobił to specjalnie.
- Kto?
- Ten facet w masce. Musiałem wymyślić mu jakąś ksywkę - powiedziałem i podszedłem do dziwnego kawałka podłogi. Był ciemniejszy niż reszta i wyglądał jakby się coś na niego wylało.
- To krew! - krzyknął Mick.
- Zamknij się - uciszyłem go i dotknąłem parkiet. Na moim palcu został czerwony ślad.
- Miałem rację? - spytał Mick.
- Tak. Ale skąd się tu wzięła?
- Może Mara się przecieła albo ten masket man - zaproponował Mick.
- Mam pomysł - powiedziałem i wytarłem podłogę chusteczką.
- Co ty robisz?
- Biorę próbkę krwi. Zaniosę ją do Michaela. Każdy kujon zna się na takich rzeczach - odpowiedziałem i schowałem chusteczkę do kieszeni. Wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy do domu Michaela.
- Michael jesteś? - krzyknąłem w wejściu. Chwilę później ze schodów zszedł chudy, wysoki blondyn.
- Czego chcecie? - spytał.
- Mógłbyś to zbadać? - spytałem i podałem mu chusteczkę. 
- Co to?
- Krew. Chcemy wiedzieć kogo - wyjaśnił Mick.
- Przyjdźcie do mnie jutro - powiedział Michael i wszedł na górę.
Kiedy wróciliśmy do Domu Anubisa opowiedzieliśmy wszystkim o naszych odkryciach.
- Zrobili to specjalnie! To spisek! - krzyczała Joy.
- Uspokój się! - krzyknął Fabian i wyszedł z salonu. Poszedłem do swojego pokoju. Kiedy przebierałem się w piżamę w lustrze pokazała się Mara.
- Pomóż mi! On mnie zniewolił! Ma nade mną kontrole! - krzyczała.
- Gdzie jesteś? Jak mam cię znaleźć? - spytałem. Obraz w lustrze się zmienił i pokazał się w nim masket man.
- Nie martw się o nią. Nic się jej nie stanie. Przynieś mi Maskę Anubisa bo inaczej ją stracisz!
- Poznaje ten głos! Rufus! - krzyknąłem.
- Błyskotliwy jesteś! Pamiętaj o kogo walczysz - w lustrze jeszcze raz pokazała się Mara i obraz zniknął. Wybiegłem z pokoju i poszedłem po Micka.
- Gotowy? - spytałem.
- Zawsze i wszędzie! - powiedział i wyszliśmy z Domu Anubisa.


3 komentarze = ciąg dalszy