Rozdział 22
- Jak się tam dostaniemy? - spytałam. Jerome popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
- Na dnie są liny. Jeśli odwrócicie uwagę zwierząt, zanurkuję tam - zaproponował Jerome.
- Słyszałam, że ryby mięsożerne są wyczulone na kolor czerwony. Mogę rzucić do wody marynarkę od mundurka. Zobaczymy czy przypłyną - powiedziałam i wyrzuciłam marynarkę do wody.
Rekin podpłynął do niej i zaczął ją rozrywać. Po chwili pirania dołączyła do niego. Jerome wskoczył do wody i zanurkował. Wypłynął trzymając w ręce linę. Na jej końcu był hak.
- Mam pomysł! Przywiążmy jeden koniec liny do tego słupa obok a drugi z hakiem na wyspę. Raczej powinien się zaczepić - zaproponowałam.
- Super pomysł - przyznał Jerome. Podał mi jeden koniec liny i wzkazał na słup. Obwiązałam linę wokół niego. Jerome chwycił za hak i rzucł nim na wyspę. Zaczepił się o jedyne drzewo jekie tam stało.
- Robimy tak. Musimy chwycić się liny i pomagać sobie nią. Nogi będą w wodzie, ale ryby są zajęte - wytłumaczyłam. Chwyciłam się liny i weszłam do wody. Przeciągałam się za pomocą rąk. Kiedy byłam już przy wyspie, przez przypadek wypuściłam linę z ręki. Rekin odwrócił się i wystartował w moją stronę. Zaczęłam machać rękami z przerażenia. Zanurkowałam i podpłynęłam kawałek. To zmyliło rekina ale za wcześnie się wynurzyłam i zobaczył mnie. W ostatniej chwili wdrapałam się na wyspę. Ryba popłynęła z powrotem do drugiego brzegu. Następny był Alfie później Jerome, Amber, Fabian i na końcu Nina. Tylko ja byłam mokra. Wstałam i poszłam w głąb wyspy nie zwracając uwagi na to czy reszta idzie za mną. Zatrzymałam się przy drzewie i spojrzałam na nie uważnie. Na jednym z korzeni był narysowany chieroglif. Dotknęłam go i w mojej ręce pokazała się przepowiednia.
"Ostatnia i najważniejsza z was wystawiona na ryzyko będzie.
Pająk już nie czeka, uciekajcie prędzej.
Woda to wasz wróg, lecz równocześnie przyjaciel
słuchajcie się jej a nie zbłądzicie.
Podjeliście się ryzyka
z tunelu nie wyjdziecie dopóki zadania nie wypełnicie"
- Czyli jesteśmy tu uwięzieni - stwierdził Alfie.
- Ile my tu już jesteśmy? - spytałam wszystkich.
- Możliwe, że z dwa dni - odpowiedziała Nina.
Ominęłam drzewo i poszłam dalej. Na skraju wyspy z ziemi wystawała drabina. Prowadziła do drewnianego mostku, który nie wyglądał na stabilny. Pierwszy na drebinę wszedł Alfie i zaczął wspinać się w górę.
- Chodźmy wszyscy na raz, inaczej nie utrzymamy równowagi - powiedziałam. Od razu po Alfie'm na drabinkę wszedł Jerome. Po nim weszłam ja, Nina, Amber i Fabian. Kiedy wszyscy znaleźliśmy się już na mostku, zaczął się niebezpiecznie chwiać. Rozstawiliśmy się po bokach i ustąpił. Poszliśmy naprzód bez najmniejszych problemów. Kiedy wszyscy byliśmy już na ziemi, usłyszałam ryk dobiegający z drugiej strony jeziora. Po naszej linie szedł pająk. Krzyknęłam i pobiegłam prosto w czarny korytarz. Wszyscy poszli za moim przykładem.
3 komentarze = ciąg dalszy
Super, ale proszę więcej Mary i Jeroma . ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej.!
OdpowiedzUsuńCudny!!
OdpowiedzUsuńKiedy następny??
OdpowiedzUsuńRewelacja jak zwykle zresztą. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuń