Hejka to znowu ja!
Przypominam jutro 2 rozdziały.
To już koniec Mara Jaffray Story!
Mam nadzieję, że początek Marome się wam spodoba!
Rozdział 25
Przypominam jutro 2 rozdziały.
To już koniec Mara Jaffray Story!
Mam nadzieję, że początek Marome się wam spodoba!
Rozdział 25
- To jakiś żart? - krzyknął Alfie. Staliśmy nad wejściem z opadniętymi szczękami. Wszyscy wyglądaliśmy jakby nas czołg przejechał. Zostaliśmy wrobieni przez jakąś oszustkę, która na początku była częścią mgły.
- Chodźmy do domu - zaproponowała Patricia. Teraz tylko ona wyglądała na opanowaną. Poszliśmy za nią w kierunku Domu Anubisa. Podeszedł do mnie Jerome i zaczął rozmowę:
- Przeżyliśmy! I to dzięki tobie! - uśmiechnął się do mnie zawadiacko. Uwielbiam ten jego uśmiech - pomyślałam.
- Nie przesadzaj! Każdy z Sibuny się do tego przyczynił.
- Ale ty najbardziej - kiedy to powiedział, poczułam, że nie mogę się nie śmiać.
- Mam pomysł! - olśniło mnie. Byłam taka szczęśliwa z Jerome'm. Pomyślałam, że trzeba pokazać Mick'owi co stracił.
- Jaki? - spytał Jerome.
- Zróbmy sesję zdjęciową. Tylko my we dwoje i mamy wyglądać na szaleńczo zakochanych - powiedziałam.
- Przecież tak jest naprawdę. Nie zaprzeczysz?
- Nie. Chodzi mi o to żeby potem te zdjęcia wysłać Mick'owi. Będzie wiedział jak moglibyśmy wyglądać gdyby tego nie zniszczył - wytłumaczyłam. Jerome uśmiechnął się szatańsko i odparł:
- To jest złe, żłośłiwe i na pewno nie podobne do ciebie. Musimy to zrobić!
- Zróbmy do jutro w szkole w sali balowej po lekcjach!
- Kocham cię - powiedział. Pocałowałam go i powiedziałam:
- Ja ciebie też.
Kiedy weszliśmy nie zupełnie widziałam co się stało. Pamiętam, że w hollu stał Eddie i płakał. Chyba na widok Patrici i to żyjącej, po prostu oszalał. Po wszystkim zobaczyłam Eddie'go leżącego na Patrici. Krzyczał z radości jak małe dziecko. Obok niego stała Joy i nie wyglądała na zaskoczoną. Uśmiechnęła się do mnie i poszła do salonu. Cała Sibuna postanowiła pójść do łóżek i wyspać się po 3 dniach spędzonych pod ziemią. Kiedy przebierałam się w piżamę, zauważyłam, że tatuaż z maską Anubisa zniknął. Wzięłam swój medalion z łasicą czyli podobizną Neftydy. Przyjrzałam mu się i zobaczyłam szparę. Podważyłam górę medalionu i otwarł się. W środku po jednej stronie znajdowało się moje zdjęcie, a po drugiej wszystkich członków Sibuny. Uśmiechnęłam się i już chciałam odłożyć medalion kiedy usłyszałam "Pssssst". Jerome ruszał się normalnie w swoim zdjęciu.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Odkryłem, że te medaliony służą do komunikacji. Możemy rozmawiać z wszystkimi członkami Sibuny. To jest EXTRA! - na sam koniec krzyknął tak głośno, że zaczęłam się obawiać czy Victor tego nie usłyszał.
- Nie krzycz tak. Victor mógł cię usłyszeć.
- Dobra. Do zobaczenia jutro - powiedział i znieruchomiał na swoim zdjęciu. Zamknęłam medalion i wróciłam do pokoju.
- Chodźmy do domu - zaproponowała Patricia. Teraz tylko ona wyglądała na opanowaną. Poszliśmy za nią w kierunku Domu Anubisa. Podeszedł do mnie Jerome i zaczął rozmowę:
- Przeżyliśmy! I to dzięki tobie! - uśmiechnął się do mnie zawadiacko. Uwielbiam ten jego uśmiech - pomyślałam.
- Nie przesadzaj! Każdy z Sibuny się do tego przyczynił.
- Ale ty najbardziej - kiedy to powiedział, poczułam, że nie mogę się nie śmiać.
- Mam pomysł! - olśniło mnie. Byłam taka szczęśliwa z Jerome'm. Pomyślałam, że trzeba pokazać Mick'owi co stracił.
- Jaki? - spytał Jerome.
- Zróbmy sesję zdjęciową. Tylko my we dwoje i mamy wyglądać na szaleńczo zakochanych - powiedziałam.
- Przecież tak jest naprawdę. Nie zaprzeczysz?
- Nie. Chodzi mi o to żeby potem te zdjęcia wysłać Mick'owi. Będzie wiedział jak moglibyśmy wyglądać gdyby tego nie zniszczył - wytłumaczyłam. Jerome uśmiechnął się szatańsko i odparł:
- To jest złe, żłośłiwe i na pewno nie podobne do ciebie. Musimy to zrobić!
- Zróbmy do jutro w szkole w sali balowej po lekcjach!
- Kocham cię - powiedział. Pocałowałam go i powiedziałam:
- Ja ciebie też.
Kiedy weszliśmy nie zupełnie widziałam co się stało. Pamiętam, że w hollu stał Eddie i płakał. Chyba na widok Patrici i to żyjącej, po prostu oszalał. Po wszystkim zobaczyłam Eddie'go leżącego na Patrici. Krzyczał z radości jak małe dziecko. Obok niego stała Joy i nie wyglądała na zaskoczoną. Uśmiechnęła się do mnie i poszła do salonu. Cała Sibuna postanowiła pójść do łóżek i wyspać się po 3 dniach spędzonych pod ziemią. Kiedy przebierałam się w piżamę, zauważyłam, że tatuaż z maską Anubisa zniknął. Wzięłam swój medalion z łasicą czyli podobizną Neftydy. Przyjrzałam mu się i zobaczyłam szparę. Podważyłam górę medalionu i otwarł się. W środku po jednej stronie znajdowało się moje zdjęcie, a po drugiej wszystkich członków Sibuny. Uśmiechnęłam się i już chciałam odłożyć medalion kiedy usłyszałam "Pssssst". Jerome ruszał się normalnie w swoim zdjęciu.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Odkryłem, że te medaliony służą do komunikacji. Możemy rozmawiać z wszystkimi członkami Sibuny. To jest EXTRA! - na sam koniec krzyknął tak głośno, że zaczęłam się obawiać czy Victor tego nie usłyszał.
- Nie krzycz tak. Victor mógł cię usłyszeć.
- Dobra. Do zobaczenia jutro - powiedział i znieruchomiał na swoim zdjęciu. Zamknęłam medalion i wróciłam do pokoju.
Sala balowa, po szkole
- Witaj ukochana - powiedział Jerome i wziął mnie za rękę. Ubraliśmy się tak samo jak na bal. Nasza sesja wyglądała mniej więcej tak:
Przez całą drogę powrotną ze szkoły nie mogliśmy przestać się śmiać. Jerome co chwilę pokazywał mi zdjęcie kiedy zatkałam uszy.
- Teraz wyślę do do Micka. Widzimy się wieczorem - pwoedziałam, kiedy weszliśmy do domu.
- Do zobaczenia kochanie - odpowiedział i pocałował mnie.
3 komentarze = ciąg dalszy
cudny<33
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
A u mnie Mara będzie miała medalion z Bastet; D
super. ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny !!!
OdpowiedzUsuń