Rozdział 11
- Już ci lepiej? - spytałam kiedy Jerome wszedł do kuchni.
- Tak i to o wiele.
Uśmiechnęłam się do niego a on usiadł koło mnie na ladzie.
- Dziękuje ci za wszystko Maro.
- Kiedy rozmawiamy zawsze chociaż raz musisz przeprosić albo podziękować co? - spytałam.
- Nie miej o mnie takiego zdania - powiedział całkiem poważnie.
- Spisałeś się dzisiaj. W życiu nie zjadłabym takiego kubła marchewki.
Do domu wszedł Alfie i Fabian. Jerome wstał, podszedł do Alfiego i zaczeli się bić. Fabian podszedł do mnie i powiedział:
- Stawiam dolara na Alfiego.
- Przyjmuję. Nie mogę uwierzyć, że jutro jest bal.
- Dziękuje za radę. Dzięki tobie odważyłem się zaprosić Ninę. A ty z kim idziesz? - spytał.
- Z Jeromem.
- Jesteście parą?
- Nie. Idziemy jako przyjaciele.
Fabian odszedł do swojego pokoju a ja czekałam na koniec bójki. Wygrał Jerome.
- Idę do swojego pokoju. Będę czekał jutro o 16:00 na dole - pocałował mnie w policzek i wyszedł. Poszłam do pokoju i przymierzyłam jeszcze raz moją sukienkę. Nie chcę się przechwalać ale wyglądałam w niej naprawdę ślicznie. Do pokoju weszła Patricia.
- Bosko wyglądasz w tej sukience Maro.
- Dziękuje.
Patricia przymierzyła także swoją sukienkę.
- Ślicznie wyglądasz - przyznałam.
- Pokaż swoją maskę Maro - wyciągnęłam ją z mojej szafy i pokazałam Patrici:
- Też piękna - powiedziałam. Przebrałyśmy się z powrotem w nasze ubrania i poszłyśmy na kolację.
- Maro! Jest 12! Co z tobą?
Przed moim łóżkiem stała Patricia i potrząsała mną na pobudkę.
- Co jest? - spytałam ją.
- Jest 12! Za 4 godziny idziemy na bal.
Otworzyłam szeroko oczy i wyskoczyłam z łóżka.
- Nareszcie! - krzyknęłam i pobiegłam na śniadanie.
- Maro, czemu jeszcze w piżamie? - spytała Vera.
- Zaspałam - usiadłam koło Niny która wyglądała jakby też dopiero co wstała.
Zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam na górę przygotowywać się na bal.
Dwie godziny później zostało mi tylko pomalować się. Punkt 16 zeszłyśmy w piątke (Joy,Patricia,Amber,Nina i ja) na dół. Wszyscy chłopcy stali już w hollu. Na nasz widok szczęki im opadły. Najładniej wyglądali razem Patricia i Eddie. Jerome podszedł do mnie i powiedział:
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuje - odpowiedziałam i wyszliśmy wszyscy z domu. Dekoracje w szkole były piękne. Nasz dom przyszedł jako ostatni. Kiedy wchodziłam do sali zatrzymała mnie Poppy:
- Mam list od mojego taty.
- Ukryj go gdzieś. Jerome nie może go zobaczyć - powiedziałam do niej. Weszłyśmy razem na salę. Ja usiadłam przy stole, Poppy obok mnie.
Kiedy puścili wolną muzykę Jerome podszedł do mnie i zapytał:
- Zatańczysz?
- Tak - wzięłam go za rękę i weszliśmy na parkiet. Tańczyliśmy a keidy skończyliśmy podeszła do mnie Poppy ale po drodzę potknęła się i list wypadł jej z ręki. Wpadł dokładnie pod but Jeroma. Podniósł list i popatrzył na nas:
- To list od taty? - spytał a my pokiwałyśmy głowami na "tak".
- Nasz tata jest teraz w więzieniu - powiedziała Poppy.
- Czemu mi nie powiedzałyście?! - krzyknął i wybiegł z sali. Pobiegłam za nim.
3 komentarze = ciąg dalszy
Ok.
OdpowiedzUsuńsuper rozdział!!!
Oj. Czyżby związek Marome miał kłopoty?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Niezdarna Poppy xD
OdpowiedzUsuń