Rozdział 10
Zeszłam na dół 10 minut przed czasem byli tam już Amber i Fabian.
- Co wy tu robicie? - spytałam.
- Czekamy na Patricie i Nine - odpowiedział Fabian.
- Patricia już idzie - odparłam. Chwilę później przyszła Patricia i Joy a następnie Nina. Wyszli w piątke a ja zostałam czekać na Jeroma.
Przyszedł chwilę później z Eddie'm i Alfie'm.
- No jesteś nareszcie - powiedziałam do niego.
- My już pójdziemy - powiedzieli Alfie i Eddie.
- Cześć Maro - powiedział, objął mnie ręką i poszliśmy do szkoły.
- Witam wszystkich uczniów na dniu osła - powiedział Pan Sweet - Będzie dużo konkurencji w parach i osobno. Chodźcie na dwór.
Na polu odbyły się takie konkurencje jak wyścig w workach i z jajkiem na łyżce. Razem z Jeromem wygraliśmy wyścig w workach. Potem Pan Sweet poprowadził nas z powrotem do szkoły i oznajmił:
- Teraz jest czas na zakłady. Kto chce się z kimś założyć niech wyjdzie na środek.
Na scene wszedł Alfie i powiedział:
- Wyzywam Jeroma Clarke. Będzie musiał zjeść cały kubeł tartej marchewki. Jeśli odmówisz albo przegrasz będziesz sprzątał przed szkołą cały tydzień. Na zjedzenie marchewki masz 10 minut. Przyjmujesz? - spytał Alfie. Jeromowi i mnie opadły szczęki.
- Przyjmuje - powiedział Jerome.
- Co ty robisz? - spytałam go.
- Sam nie wiem.
- Widzimy się za 10 minut na stołówce stary - powiedział Alfie podchodząc do nas.
- Jerome idziemy - powiedziałam i pociągnełam go za rękę do naszego ulubionego korytarza - Zwariowałeś?!
- Nie.
- Musisz się rozgrzać a szczególnie szczękę będziesz musiał nią machać 3 razy na sekundę.
- Maro nie zaczynaj! Wolę zjeść marchewkę niż sprzątać.
- Jerome już czas - do korytarza wszedł Alfie - Idziesz stary - spytał.
Wzięłam Jeroma za rękę i pociągnęłam go na stołówkę. Amber postawiła na stole kubeł wielkości beagla(rasa psa). Jerome usiadł, wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować.
- Poradzisz sobie - pocieszyłam go.
- Dzięki Maro. Mogłabyś tu zostać? - spytał.
- Oczywiście zostanę.
Pocałowałam go w policzek i stanęłam za nim.
- Cztery, trzy, dwa, jeden i START! - krzyknęła Amber. Jerome zaczął jeść. Jadł i po 6 minutach wyglądał jakby całe jedzenie miał z powrotem w ustach.
- Zostało ci 10 sekund - poganiała go Amber - Trzy, dwa, jeden KONIEC!
- Jerome! Udało ci się!
- Taak. Teraz muszę do łazienki - wybiegł z stołówki. Pobiegłam za nim. Wbiegł do męskiej toalety. Stanęłam pod drzwiami i spytałam:
- Dobrze się czujesz?
- Nie! - krzyknął.
- Może chodźmy do domu. Tam będziesz mógł odpocząć.
- Dobra - wyszedł, oparł się na mnie i wyszliśmy razem ze szkoły. Zaprowadziłam go do Domu Anubisa. Weszliśmy do jego, pomogłam mu się położyć.
- Dziękuje Maro - powiedział - Kiedy Alfie wróci zatłukę go.
- Narazie odpoczywaj. Jakby co jestem w kuchni. Wyszłam i udałam się do kuchni.
3 komentarze = ciąg dalszy
Biedny Jerome xD
OdpowiedzUsuńświetne!
Cudne! Ciekawa jestem co będzie dalej xp
OdpowiedzUsuńBiedaczek xD
OdpowiedzUsuńPowinien zatłuc Alfiego hihihi
biedny Jerome
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
Świetne!
OdpowiedzUsuń