środa, 29 lutego 2012

Rozdział 35

Rozdział 35

Mężczyzna w masce zaprowadził mnie do pokoju za salą filmową. Jerome przez cały czas próbował odciągnąć mnie od tego faceta.
- Ty nie będziesz mi potrzebny - powiedział mężczyzna i Jerome zniknął. Byłam zahipnotyzowana więc nie przejmowałam się niczym wokół. 
- Mam propozycję. Pomóż mi odzyskać kielich Ank. Musisz go znaleźć w tydzień. Przyjmujesz propozycję? - spytał.
- Przyjmuje - odpowiedziałam bez namysłu. Facet wypuścił mnie z pokoju i pomachał mi ręką przed twarzą.
- Jeśli ci się nie uda twoja największa miłość zginie! - powiedział i poprowadził mnie z powrotem do sali kinowej.
- Jesteś nareszcie! - krzyknął Jerome i przytulił mnie. Byłam kontrolowana, ale w głębi chciałam się z tego wyrwać i powiedzieć Jerome'owi całą prawdę, ale nie potrafiłam.
- Nie musiałeś się martwić. Załatwiłam tego faceta słowem "Senkhara". Wymiękł totalnie! - krzyknęłam.
- Jakoś dziwnie mówisz Maro. Wszystko dobrze? - spytała Patricia.
- Tak oczywiście. Wyluzuj troche!
- Dobraaaa może już chodźmy - zaproponował Jerome. Przez całą drogę do Domu Anubisa patrzyłyśmy na siebie z Patricią oburzonym wzrokiem. Czułam, że facet w masce chce wszystkich do mnie zrazić żeby nie chcieli mi pomóc.
- Idę porozmawiać z Joy - oznajmiła Patricia i weszła po schodach na górę. 
- Możemy chwilę porozmawiać? - spytał Jerome.
- Nie mam czasu gościu. Do jutra i lepiej na siebie uważaj! - odpowiedziałam grożąc mu palcem. Poszłam do pokoju Niny. Na łóżku siedziała Amber i czytała jakieś czasopismo.
- Hej! Mam pytanie. Gdzie schowaliście w zeszłym roku kielich Ank?
- Nie wiem. Spytaj Ninę - zaproponowała. Chwyciłam ją za bluzkę i krzyknęłam:
- Gadaj bo inaczej stanie ci się krzywda!
- Dobra! Jest schowany w skrzyni w szkolnej sali gimnastycznej.
- Dziękuje! Oszczędze cię... teraz! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać demonicznym śmiechem. Puściłam Amber i wyszłam z Domu Anubisa. Skierowałam się do szkoły a kiedy do niej doszłam, weszłam przez uchylone okno łazienki męskiej. Przeszłam do sali gimnastycznej i kopniakiem otwarłam skrzynie.
- Co ty tu robisz? - spytał ktoś obok. W kącie stała Nina i płakała.
- Chciałam zobaczyć ten legendarny kielich Ank. Nie martw się. Zaraz z tąd pójdę... ale z kielichem - dodałam pod nosem.
- Dobrze, ale nie dotykaj go - powiedziała. Nagle ktoś wyskoczył z kąta, zwalił Ninę na ziemię, wziął kielich ze skrzyni i porwał także mnie.


3 komentarze = ciąg dalszy  

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 34

Rozdział 34

- Amber nie przejmuj się, ponieważ na twarzy Alfie'go był kawałek tortu i bawiliśmy się w zlizywanie go - wytłumaczyła Piper. Amber patrzyła się na nią głupkowato, ale po chwili powiedziała:
- Super pomysł. Mogę spróbować?
- Pewnie. Chodź do nas! - powiedziała Piper z sztucznym uśmiechem. Przez następną godzinę dawali sobie kawałki ciastek i zlizywali je sobie z twarzy. Postanowiłam pójść do Eddie'go trochę porozmawiać. Siedział na łóżku i trzymał za rękę Patricie która stała nad nim.
- Nie będę wam przeszkadzać - powiedziałam i wyszłam. Następnie poszłam do Micka, ale całował się właśnie z Joy.
- Mogłabyś wyjść? - spytał Mick.
- No pewnie. Oczywiście jesteście zajęci! - powiedziałam sarkastycznie i wyszłam. Zamykając drzwi wpadłam na Jeroma.
- Witaj - powiedział i poszedł do salonu.
- Czyli wszyscy są zajęci - stwierdziłam i wróciłam do siebie.

Świt, mój pokój

- Wstawaj! Czemu ostatnio tak długo śpisz? - spytała Patricia, potrząsając mną.
- Jest 8 rano! Jakie późno? Jest świt!
- Sorry! Myślałam, że jest 12. Ostatnio wszystko mi się myli. Nie śpie już od godziny - przyznała.
- Chcesz iść dzisiaj ze mną i Jerome'm do kina, na "Igrzyska Śmierci". Możesz zabrać ze sobą Eddie'go - zaproponowałam.
- Chętnie pójdę, ale sama. Pokłóciłam się z Eddie'm.
- O co?
- Pomylił się i pocałował Piper zamiast mnie. Zaczyna mnie to wkurzać, że jesteśmy bliźniaczkami. To mi tylko utrudnia życie - wyznała.
- Pogódź się z Eddie'm. Nie chciał nic złego. Ja sama wczoraj nakrzyczałam na Piper, bo pocałowała Alfie'go w policzek - powiedziałam.
- Wiesz masz rację. Nie mogę się na niego gniewać za zwykłą pomyłkę. Dziękuje ci za radę - powiedziała i przytuliła mnie.
Wyszła z pokoju a ja wybiegłam za nią:
- Może nei teraz Patricia. Jest 8:30. Wszyscy śpią - krzyknęłam za nią.
- Teraz pewnie już nie! - krzykneła i zbiegła na dół. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam się przebrać. W południe poszłam na śniadanie. Wszyscy siedzieli już przy stole.
- Witaj kochanie - powiedział Jerome i pocałował mnie w policzek.
- Nie umiesz powiedzieć "cześć", zawsze mówisz "witaj - powiedziałam.
- Byłem wychowywany wśród kulturalnych ludzi. Nie podoba ci się to? - odpowiedział.
- Wręcz przeciwnie. To słodkie - powiedziałam i pocałowałam go.
- Widzimy się o 16:00.
- Do zobaczenia - po śniadaniu do Domu Anubisa przyszła Poppy i zrobiłyśmy dziewczęcy maraton horrorów. Oglądałyśmy filmy aż wreszcie spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że mam 15 minut do wyjścia z Jerome'm.
- Muszę biec dziewczyny!
- Miłej zabawy Maro! - krzykneły wszystkie a ja zbiegłam na dół.
Jerome już tam czekał.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam i wyszliśmy do kina.
Film był świetny ale zdarzyło się coś strasznego. Na ekranie pokazał się obraz dziwnego mężczyzny w masce. Facet zrobił się mniejszy i wyszedł z ekranu. Podszedł do nas a Patricia zaczeła krzyczeć:
- Chodźcie do mnie! Nie zrobie wam krzywdy - powiedział i coś kazało mi za nim iść.








3 komentarze = ciąg dalszy


 

niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 33

Rozdział 33

- Tęskniłam za wami wszystkimi! - krzyknęła Nina i rzuciła się nam kolejno na szyje. Zatrzymała się przy Fabianie i spojrzała mu w oczy. Fabian wyglądał jakby znalazł się w siódmym niebie. Nina przyciągnęła go do siebie i pocałowała go.
- WooooooooW - krzykneli wszyscy. Mick stał na uboczu i flirtował z... Joy! Ucieszyłam się, bo wreszcie się ode mnie odczepił. Podszedł do mnie Jerome i powiedział:
- Znalazł miłość swojego życia co?
- Taaaa. Ja znalazłam już swoją - przyznałam, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
- Ja też ją znalazłem - powiedział i zaczeliśmy się śmiać. Dopiero teraz zobaczyłam, że włączyli muzyke i wszyscy wokół nas zaczeli tańczyć. 
- Zatańczysz? - spytał Jerome. Chwycił mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Tańczyliśmy pół godziny aż do pokoju wszedł Victor:
- Co wy tu robicie? Wyłączcie tą muzykę natychmist! Jest już dzięsiąta więc do łóżek! Wszyscy!
- Da nam pan jeszcze 5 minut? - spytałam.
- Dobrze. Pięć minut, ale ani sekundy więcej - odpowiedział i wyszedł.
- Mam pomysł. Jeśli chcecie możemy zrobić "Między pokojową wymianę par".
- Czyli co? - spytała Amber.
- Czyli do pokoju Amber przeszedłby Alfie a Nina do Fabiana. Ja poszłabym do Jeroma a Eddie do Patrici. Mick i Joy mogą spać razem w jej pokoju - wytłumaczyłam.
- Kto jest za? - spytał Jerome. Wszyscy podnieśli ręce i rozeszliśmy się do pokoji. Ja poszłam za Jeromem do jego pokoju.
- To był dobry pomysł - przyznałam. Do północy tańczyliśmy do muzyki na słuchawkach i kilka razy mieliśmy wybuch śmichu. Po północy przyszli do nas Nina i Fabian i balowaliśmy do rana. Poszliśmy na śniadanie około godziny 11. Na szczęście była sobota i nie musieliśmy iść do szkoły. 
- Pójdziemy dzisiaj na spacer albo do kina? - spytał mnie Jerome przy śniadaniu.
- Raczej do kina. A na co?
- Możemy na "Igrzyska Śmierci" albo "Podróż na Tajemniczą Wyspę". Wybór należy do ciebie - powiedział.
- Kochany jesteś. Lepsze "Igrzyska Śmierci".
- To widzimy się o 18:30 w hollu.
- Do zobaczenia - powiedziałam i pocałowałam go. Poszłam do pokoju. Na łóżku siedziała Patricia i całowała właśnie Alfie'go w policzek.
- Patricia! Co ty robisz? - krzyknęłam.
- To ja Piper. To tylko przyjacielski pocałunek - odpowiedziała. Do pokoju weszła Amber.
- Co się tu dzieje? - spytała.




3 komentarze = ciąg dalszy
  

Rozdział 32

Rozdział 32

- W takim razie miło mi cię poznać Piper. Jestem Mara Jaffray, przyjaciółka Patrici. Chętnie przyjmę cię do naszego pokoju - odpowiedziałam. Piper wydała mi się całkiem sympatyczna, ale była ona totalnym przeciwieństwem Patrici. Miała na sobie białą koszulę z falbankami, fioletową spódnicę za kolana i żółte buty na obcasie. Jednym słowem wyglądem przypominała Amber.
- Dziękuje ci bardzo - powiedziała i przytuliła mnie. Odwzajemniłam uścisk. 
- Kiedy przyjechałaś? - spytała Patricia. 
- Godzine temu. Na początku byłam u pana Sweeta bo musiał przydzielić mnie do któregoś z domów - odpowiedziała Piper.
- Witamy w Domu Anubisa! - krzyknęła Patricia i przytuliła siostrę.
- Stęskniłam się za tobą Patricia.
- Ja za tobą też Piper.
 Nagle ktoś poklepał mnie po ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Micka.
- Już jesteś? - spytałam. Pokiwał głową na "tak" i wbrew mojej woli, pocałował mnie. Odepchnęłam go nogą i krzyknęłam:
- Mam chłopaka ty świnio. Już o tym rozmawialiśmy.
- Wiem, ale kocham cię Maro! - wyznał. Popatrzyłam mu w oczy i powiedziałam:
- Ja ciebie nie kocham. Skrzywdziłeś mnie!
- Czego ja nie mam co ma Jerome? - spytał.
- Jerome mnie szanuje a ty nie. Nie obchodzi cie co myślę i co czuję. Nie wiem dlaczego z tobą chodziłam. Teraz kocham Jeroma - powiedziałam.
- A ja ciebie - usłyszałam za mną. W korytarzu prowadzącym na strych stał Jerome.
- Długo tu stoisz? - spytałam.
- Jakąś godzinę - przyznał.
- Po co?
- Chciałem zobaczyć kogo spławisz. Mnie czy jego - pokazał Micka i chwycił mnie za rękę. 
- Naprawdę myślałem, że wygram z takim mięczakiem jak Jerome - powiedział Mick. Jerome rzucił się na Micka ale powstrzymałam go w ostatniej chwili:
- Przestańcie! To nie ma sensu. Mick przecież wiesz, że mnie straciłeś. Ty Jerome wisz, że mnie nie stracisz.
- Dziękuje - powiedział Jerome i pocałował mnie. Mick odwrócił wzrok i spytał:
- Po co mnie tu ściągnęłaś?
- Jesteś potrzebny nam wszystkim. Jeśli chcesz uratować Ninę musisz pójść ze mną - powiedziałam i poprowadziłam go do piwnicy. Stanęłam przed prochem który został z Senkhary i krzyknęłam:
- Senkharo! Chodź do nas!
- Czemu mnie wzywałaś? - spytała pojawiając się przede mną. 
- Mam dla ciebie niespodziankę - chwyciłam Micka i postawiłam go przed Senkharą. Mick spojrzał na nią podejrzliwie i powiedział:
- Znam cię. Widziałem cię dzień przed wyjazdem do Australi. Sprzedałaś mi te torbę. Co z nią jest?
- Dałam ją właśnie tobie, bo nie sądziłam, że wrócisz. Twoim zadaniem jest zabić mnie - przyznała i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- Czemu przyjmujesz to z takim spokojem? - spytałam.
- Nie oprę się uczuciu miłości. Zabij mnie wreszcie - powiedziała do Micka. Otworzył torbę i wyjął z niej brązowy woreczek. Wysypał zawartość na swoją dłoń. Był to złoty piasek.
- Co to? - spytał Jerome. 
- To dusza waszej koleżanki. Posyp mnie tym piaskiem a umrę.
- Mam to zrobić? - spytał mnie Mick.
- Tak! Na co jeszcze czekasz? - krzyknęłam. Mick rzucił piaskiem w ducha Senkhary. Zniknęła a z piasku uformował się duch Niny i wyleciał z piwnicy. Chwyciłam Jeroma za rękę i pobiegliśmy do salonu. Fabian siedział oszołominy na sofie a obok niego siedziała Nina. Uśmichnęła się do mnie i podeszła do nas. 
- Witaj znowu! - powiedziałam i rzuciłam się jej na szyje.


3 komentarze = ciąg dalszy  

Rozdział 31

Rozdział 31

- Wyszło świetnie - przyznałam. Siedzieliśmy w pokoju Jeroma i oglądaliśmy zdjęcia z naszych sesji. Jerome siedział obok mnie na łóżku i cały czas się śmiał.
- Sibuna! Już! - krzyknęła Patricia wchodząc do pokoju. Poszliśmy za nią do pokoju Amber. Nina leżała na swoim łóżku, ale nie oddychała. Fabian siedział przy niej i płakał.
- Ooona nie umarła? - zająknęłam się. Fabian popatrzył na mnie załamanym wzrokiem i popłakał się jeszcze bardziej.
- Nie wymawiaj przy nim słowa "umarła" - szepnęła mi na ucho Joy. 
- Co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona.
- Już od dawna jestem w Sibunie. W zeszłym roku byłam "wybraną" - odpowiedziała. Zauważyłam, że w pokoju stał jeszcze Eddie.
- A ty co tu robisz? - spytałam go.
- Patricia wszystko mi opowiedziała.
- Czyli wszyscy jesteśmy w Sibunie? - spytałam jak najgłośniej.
- Tak! - krzykneli wszyscy. 
- Po co tu przyszliśmy? - spytała Amber.
- Musimy odnaleźć tą rzecz która zniszczy Senkhare na zawsze. Co to może być? - powiedział Fabian.
- A może to nie rzecz tylko uczucie? - zaproponował Eddie.
- Brawo! Jesteś tu pierwszy raz a już masz genialne pomysły - Alfie poklepał go po ramieniu.
- Ale jakie uczucie? - spytała Amber.
- W kreskówkach, zawsze uczucie miłości niszczyło czarne charaktery - powiedział Jerome.
- Jesteś genialny! Ale dllaczego jeszcze nie umarła? Przecież zawsze kiedy się z nią widzieliśmy byliśmy razem - powiedziałam pokazując na mnie i Jeroma i na Amber i Alfie'go.
- Możliwe. Może jednak chodzi o przedmiot albo...
- ...człowieka - dokończyłam za Jeroma. Wszyscy pokiwali głowami.
- O jakiego człowieka może chodzić? - spytała Amber.
- O kogoś kto nigdy nie widział Senkhary i nie miał związku z Sibuną. Czyli... Mick! - po tych słowach wyjęłam telefon i napisałam do Micka
- "Potrzebujemy cię" - po minucie dostałam odpowiedź:
- "Nie chce do was wracać"
- "Ale musisz!"
- "Nie będę się z tobą kłócił. Przyjadę jutro rano"
- "Dziękuje ci"
- "Kocham cię" - odpisał.
- "A ja ciebie NIE" - kiedy skończyłam rozmowę z Mick'iem powiedziałam wszystkim o jego przyjeździe. Jerome nie wydawał się zadowolony. Kiedy wyszliśmy z pokoju Amber spytałam go:
- Co ci jest?
- Nie lubie Micka. Raz mi cię odebrał i nie chce powtórki z rozrywki - odpowiedział Jerome. Stanęłam przed nim i pocałowałam go. 
- Teraz mi wierzysz? Nie wrócę do Micka. Już dwa razy mnie skrzywdził a ty ani razu - powiedziałam.
- Wierze ci. Kocham cię - powiedział, pocałował mnie i poszedł do swojego pokoju. 
- Jesteście naprawdę dobraną parą - powiedział któs za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Patricię.
- Dzięki. Ty z Eddie'm też jesteście dobraną parą - przyznałam.
- Kto to Eddie? - spytała.
- Przecież to twój chłopak! - krzyknęłam.
- Ja nie mam chłopaka - nagle za nią pojawiła się druga Patricia.
- Co ci się stało? Dziwnie wyglądasz - przyznała druga Patricia.
- Aaale... ale - zająknęłam się pokazując palcem raz jedną, raz drugą Patricię.
- Będzie spać w naszym pokoju. Ok? - spytała druga Patricia.
- Ale was są dwie! - powiedziałam.
- Nie przedstawiłam się. Jestem Piper Williamson. Bliżniaczka Patrici - powiedziała pierwsza.


3 komentarze = ciąg dalszy






    

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 30

Rozdział 30

W salonie siedział Fabian, Amber, Alfie i Joy.
- Gdzie Jarome? - spytałam.
- U siebie w pokoju. Czemu pytasz? - odpowiedział Fabian.
- Sibuna! Już! - w tym momencie do salonu weszła Patricia, niosąc Nine.
- Co jej się stało?! - krzyknął Fabian. Podbiegł do niej i pogłaskał ją po policzku. Patricia położyła Ninę na sofie a Fabian usiadł obok i popłakał się. Położyłam mu rękę na ramieniu i poszłam do pokoju Jeroma.
- Witaj Maro - powiedział na powitanie i pocałował mnie w policzek. Nie miał już zmarszczek, Neftyda już go uleczyła. Nagle obok łóżka Alfiego pojawiła się Senkhara ale nie w całości. Widać było tylko górną połowę jej twarzy i nogi. 
- Wyglądasz o wiele lepiej niż pół godziny temu w piwnicy - powiedziałam drażliwie.
- Już się mnie nie boisz malutka? - spytała.
- Neftyda zamieniła cię w proch! Czemu mam się ciebie bać?
- Nie zniszczyła mnie całej! Tylko jedna rzecz może zniszczyć mnie całkiem - odpowiedziała Senkhara i zniknęła.
- O co ci chodziło z piwnicą i... Neftydą? - spytał Jerome. Opowiedziałam mu całe zdarzenie.
- Musimy znaleźć tą rzecz która może ją zniszczyć! - krzyknął i pocałował mnie. Nasz pocałunek przerwały wibracje w moim telefonie.
- Przepraszam - powiedziałam, wyciągając telefon.
- "Nie uwierze ci! Ty i Jerome? To śmieszne! Wyślij mi zdjęcie pocałunku." - Mick odpisał na naszą sesję. Nagle olśniło mnie.
- "Czy ty nie jesteś w Domu Anubisa? - odpisałam. Minutę później dostałam odpowiedź:
- "Nie. Wyjechałem z powrotem do Australii. Nudno tam u was było."
- Z kim tak piszesz? - spytał Jerome. Oderwałam wzrok od telefonu i spojrzałam na Jeroma.
- Z Mickiem. Odpisał na zdjęcia - odpowiedziałam.
- I co?
- Muszę wysłać zdjęcie naszego pocałunku. Inaczej nie uwierzy.
- Jesteśmy umówieni na jutro po szkole - powiedział Jerome.
- Co?! Zgadzasz się na to?
- Pewnie! Będzie zabawa - odpowiedział.
- Kocham cię - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Wróciłam do salonu. Nina cały czas leżała na sofie z zamkniętymi oczami.
- Nie obudziła się! Co jej jest?! - krzyknął Fabian.
- To przez Senkhare. Nina nie odzyska przytomności dopóki nie zabijemy Senkhary - powiedziałam.
- Nie zabiłyśmy jej? - oburzyła się Patricia.
- Niestety nie.


Szkoła, po lekcjach.
- To co zaczynamy? - spytałam Jeroma.
- Oczywiście kochana - odpowiedział i zaczeliśmy sesję.


    

3 komentarze = ciąg dalszy

wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział 29

Rozdział 29 + zdjęcia

Wybiegłam z ich pokoju i pobiegłam do salonu. Siedziała tam Joy i... Mick!
- Wróciłem mała - powiedział i pocałował mnie. Wyrwałam się i krzyknęłam:
- Co ty tu robisz? 
- Przyjechałem na miesiąc żeby trochę odpocząć. A co? - spytał.
- Nie pamiętasz co powiedziałam: "Odczep się i już nigdy się do mnie nie odzywaj! Z nami koniec! - spytałam ironicznie.
- Myślałem, że mamy to już za sobą.
- Nie! Nie mam zamiaru ci wybaczyć! A w ogóle to mam chłopaka! - krzyknęłam. Mick zaczął się śmiać. Kiedy zobaczył moją zdziwioną minę, spoważniał i powiedział:
- A kto to? Pewnie jakiś idiota.
- To Jerome! - odpowiedziałam.
- Taaaa czyli idiota - zaśmiał się a ja prawie doszłam do szału. Nagle do pokoju wszedł Jerome. Miał już normalną, piękną twarz.
- O wilku mowa - powiedziałam a Mick zrobił urażoną minę. Popatrzyłam na Jeroma ale jego już nie było.
- Gdzie on jest? - spytał Mick.  Z piwnicy dobiegł krzyk Patrici.
Pobiegłam do drzwi od piwnicy i wywarzyłam je jednym kopnieciem. W takich chwilach zawsze ma się dużo siły. Zbiegłam na dół i zobaczyłam Senkharę-Ninę walczącą z Rufusem Zeno. Patricia im kibicowała.
- O co chodzi? - spytałam.
- Rufus zdradził Senkharę więc ona chce go zabić - napisała Patricia. Chwyciłam medalion i powiedziałam:
- O bogini Neftydo przybądź nam na pomoc. Ej ja słyszę! 
- Maro! Skup się - napisała Patricia.
- Neftydo pomóż nam!
W sali rozbłysło dziwne, niebieskie światło i Rufus wpadł do kuli wody. Obok stała bogini o pięknych, kasztanowo - rudych włosach i czarnych oczach. Miała na sobie egipską tunikę koloru wody. Rufus rozpłynął się razem z wodną kulą a Senkhara rozdzwoiła się. Nina upadła na podłogę a duch Senkhary rozpadł się na kawałki. 
- To ja, Neftyda - powiedziała bogini i dotknęła mojego przedramienia. Tatuaż z maską zniknął a pojawiła się głowa łasicy - znak Neftydy. 
- Co z naszymi chorobami? - spytałam.
- Zostaną uleczone. Najdłużej potrwa leczenie Amber i Alfiego.
- Czemu Amber? 
- Ponieważ stała się staruszką zamiast Jeroma - odpowiedziała Neftyda.
- A odzyskała wzrok? - spytała Patricia. Odzuskała już głos.
- Tak. Dziewczynki muszę już lecieć na wywiadówkę. Tym znakiem oficjalnie uznałam cię za swojego przodka - po tych słowach zniknęła a my wróciłyśmy do salonu ogłosić zebranie Sibuny.


Teraz zdjątka:










3 komentarze = ciąg dalszy

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 28

Rozdział 28

- Czytałam coś o nim w notatniku Fabiana. Nie spodobał mi się - szepnęłam do Patrici. Wyszłyśmy szybko z piwnicy i udałyśmy się na górę. Kiedy wchodziłyśmy po schodach, ktoś złapał mnie za ramię i szepnął:
- Nie waż się krzyżować moich planów dziecko. Rufus może zrobić ci krzywdę a Senkhara ma w sobie wielką moc - odwróciłam się. To była Vera. Uśmiechneła się do mnie szyderczo i znikneła. Dosłownie! Wyparowała!
- Patricio! - krzyknęłam. Nie było jej na schodach. Pobiegłam do naszego pokoju. Nie było jej tam. Następnie poszłam do pokoju Niny. Patricia siedziała obok Amber, która miała dziwnie białe oczy.
- Co jej jest? - spytałam.
- Nic nie widzi. Straciła wzrok - napisała Patricia na tablecie.
- To idzie po kolei. Na początku ty, ja a teraz Amber - stwierdziłam.
- To sprawka Senkhary. Chce nas unieszkodliwić!
- Ona działa na nasze umysły! - krzyknęłam i wybiegłam na korytarz. Następnie pobiegłam na dół do pokoju Fabiana. Siedział tam razem z Eddie'm. Fabian miał przerażoną minę. 
- Co mu się stało? - spytałam ze zrezygnowaną miną.
- Fabian? - spytał Eddie.
- A kto to Fabian? - spyatał Fabian. Szczęka mi opadła. To mamy przechlapane!
- Ale... Ale... Ale... - zająknęłam się. Nie mogłam w to uwierzyć. Następnie poszłam do pokoju Jeroma. Siedział na swoim łóżku a na łóżku Alfie'go siedział jakiś mały chłopczyk. 
- Kto to? - spytałam.
- To Alfie - odpowiedział Jerome. Alfie podszedł do mnie i powiedział:
- Czemu się tak na mnie gapisz? Coś ze mną nie tak? - chwyciłam go za głowę i obróciłam w stronę lustra.
- Aaaaaaaaaa! To nie prawda! - krzyknął.
- Oj prawda - odpowiedział Jerome.
- Nie prawda!
- Prawda.
- Nie prawda!
- Przestańcie! - krzyknęłam. Popatrzyli na mnie wyczekującym wzrokiem. 
- Jerome! Popatrz do lustra - powiedział Alfie. Jerome podszedł do lustra i zaczął krzyczeć. Nagle uświadomiłam sobie, że ich słyszę.
- Chłopaki ja was słyszę! - krzyknęłam. Jerome odwrócił się do mnie. Był cały w zmarszczkach. Powiedział coś ale już nie usłyszałam co. Nagle usłyszałam w głowie:
-"Myślałaś, że tak po prostu ci odpuszcze? Hahahahahaha! Jeszcze czego? Zabawa się dopiero zaczyna"
- Też to słyszeliście? - spytałam. Pokiwali głową na "tak".
- Kogo to był głos? - napisał Alfie na kartce.
- Rufusa Zeno - odpisał Jerome.


3 komentarze = ciąg dalszy


  

sobota, 18 lutego 2012

Rozdział 27

Rozdział 27

Poppy popatrzyła na mnie i uciekła. Nie wiedziałam dlaczego, więc nie przejmowałam się tym. Zobaczyłam Nine, stała przed umywalką. Na szczęście miała w ręce notes i długopis. Mogłyśmy spokojnie rozmawiać:
- Nino porozmawiamy? - spytałam. Odwróciła się a ja omal nie zemdlałam. Miała złoto-brązowe oczy Senkhary i jej włosy zaczeły się robić brązowe. Popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem i napisała:
- Nie wiem co się ze mną dzieje. Możemy urwać się z lekcji i wrócić do domu?
- Dobrze. Nie mam po co siedzieć na lekcjach skoro nic nie słyszę - odpowiedziałam i wyszłyśmy ze szkoły. Kiedy wracałyśmy usta Niny zaczeły robić się czarne. Przed wejściem do Domu Anubisa zamdlała. Wciągnełam ją do domu i zaniosłam do jej pokoju. Postanowiłam posiedzieć z nią chwilę. Nagle usłyszałam krzyk. Nie był to krzyk Very ani Victora tylko Niny. Nie wiem jak go usłyszałam ale dobiegał tak  jakby z  otchłani. Potrząsnęłam Niną a ona otworzyła oczy. Jej strój przekształcił się w pełni w strój Senkhary. Przemówiła do mnie głosem Senkhary:
- Nie martw się o Ninę. Zostawię ją w spokoju kiedy znajdę Kielich Ank i stanę się nieśmiertelna!
- Czemu ja cię słyszę? - spytałam.
- Ja przemawiam w twojej głowie a nie na żywo - odpowiedziała z lekkim uśmieszkiem i zniknęła. Pobiegłam do pokoju Fabiana i wzięłam jego notes. Zapisywał tam wszystko związane z Sibuną.
Otworzyłam na jednej ze stron i zaczęłam czytać:


"Kielich okazał się jedną, wielką układanką. Każde z nas dostało po jednym albo dwa elementy. Mick mi to uśmaidomił"


Przewróciłam na inną, wcześniejszą stronę:


"Znależliśmy już wszystkie elementy i poznaliśmy ich znaczenie. To kielich życia! Co 25 lat dochodzi do ceremoni przewarzania szali żywota. Jedna osoba umiera a druga przejmuje jej życie"


Wzięłam notes i wróciłam do siebie. Przeczytałam go od początku do końca. Fabian skończył na utracie słuchu przeze mnie. Nagle do pokoju weszła Patricia. Schowałam szybko notes pod poduszkę. Patricia usiadła na łóżku i napisała na tablecie:
- "Wiesz gdzie jest Nina?"
- Uciekłyśmy razem z lekcji a potem opętała ją Senkhara - odpowiedziałam. Patricia zrobiła przerażoną minę i wyszła z pokoju. Pobiegłam za nią. Zeszłyśmy razem do piwnicy (to była najgorsza decyzja mojego życia). Przy stole stała Senkhara-Nina i rozrywała baranka na strzępy. On był żywy! Wżuciła jego resztki do garnka a potem wycisnęła z węża jad. Chyba nas nie zauważyła albo się nie przejęła. Wymiszała zawartość garnka i wylała na stół. Z płynu zaczęła formować się dziwna postać. Na początku wyglądała jak ropucha ale potem przemieniło się w jakiegoś faceta. Patricia napisała na tablecie:
-"Rufus Zeno!"


3 komentarze = ciąg dalszy    
 

piątek, 17 lutego 2012

Rozdział 26

Rozdział 26

Poszłam do swojego pokoju. Patricia siedziała na łóżku i próbowała coś powiedzieć do Eddie'go. Wyglądała jakby nie mogła nic z siebie wykrztusić.
- Maro pomóż! Nie wiem co się stało Patrici. Nie może nic powiedzieć - krzyknął Eddie. 
- Za to ty, na to wygląda przejąłeś cały jej głos - powiedziałam żertobliwie. Popatrzył na mnie z ukosa i usiadł koło Patrici. 
- Mam pomysł! Daj jej kartkę może napisać to co chce powiedzieć - zaproponowałam. Eddie wyrwał jedną kartkę z pamiętnika Patrici i podał jej ją razem z długopisem. Nabazgrała coś na niej i odwróciła w naszą stronę.
- "Czuję się jakbym połknęła regał. Nie moge nawet kaszlnąć!" - przeczytałam.
- Przykro mi kochanie znajdziemy na to lekarstwo - pocieszył ją Eddie. Wyszedł z pokoju i zszedł po schodach. Zostałyśmy same. Popatrzyłam na Patricię współczującym wzrokiem. Odwzajemniła spojrzenie i padła na łóżko.


Jadalnie. Śniadanie

- Witam kochanie - powitał mnie Jerome i pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy koło siebie a koło mnie usiadła Patricia. Nie wiem skąd ale miała w rękach Tablet. Wszystko co pisała pkazywało się w monstualnych rozmiarach na ekranie. Gadała z Eddie'm o cioci Cleo. Poznałam jej ciocie kiedy kiedyś zaczepiła nas na zakupach. Była całkiem sympatyczna. Jerome spytał mnie:
- Poszłabyś ze mną dzisiaj do par... - nagle przestałam go słyszeć. Poklepałam się po głowie, ale nie działało. Zaczęłam krzyczeć, chociaż sama nie wiem bo nic nie słyszałam, ale wszyscy zwrócili na mnie wzrok. Zobaczyłam, że Jerome coś mówi. Wyrwałam Patrici Tablet i napisałam na nim:
- "Nic nie słyszę! Nie wiem czy umiem mówić."
Jerome wziął zeszyt i napisał:
- "Spróbuj coś powiedzieć. Powiem ci czy usłyszeliśmy to"
Powedziałam to co mi przyszło do głowy:
- O kurcze! - Jerome pokiwał głową na "tak". Kamień spadł mi z serca. Nie ja będę pisała co mówie tylko inni. Wyszłam z jadalni i wyszłam z domu. Udałam się w kierunku szkoły. Chwilę później dogonił mnie Jerome trzymając zeszyt i długopis.
- Mam wrażenie, że to sprawka Senkhary - przyznałam. Dziwnie się czułam nie słysząc co mówię. Jerome pokazał mi zeszyt.
- "Przykro mi kochanie ale nic na to nie poradzę" - napisał. Pocałowałam go i pobiegłam do damskiej toalety. Wpadłam na Poppy. Coś powiedziała ale nie zrozumiałam. Zrobiła zaskoczoną monę i pomachała mi ręką przed twarzą. Zapytałam ją o długopis. Pogrzebała chwilę w plecaku i podała mi ołówek. Napisałam na ręce:
" Nic nie słyszę. Straciłam słuch"


3 komentarze = ciąg dalszy
 

czwartek, 16 lutego 2012

Rozdział 25

Hejka to znowu ja!
Przypominam jutro 2 rozdziały.
To już koniec Mara Jaffray Story!
Mam nadzieję, że początek Marome się wam spodoba! 


 Rozdział 25


- To jakiś żart? - krzyknął Alfie. Staliśmy nad wejściem z opadniętymi szczękami. Wszyscy wyglądaliśmy jakby nas czołg przejechał. Zostaliśmy wrobieni przez jakąś oszustkę, która na początku była częścią mgły.
- Chodźmy do domu - zaproponowała Patricia. Teraz tylko ona wyglądała na opanowaną. Poszliśmy za nią w kierunku Domu Anubisa. Podeszedł do mnie Jerome i zaczął rozmowę:
- Przeżyliśmy! I to dzięki tobie! - uśmiechnął się do mnie zawadiacko. Uwielbiam ten jego uśmiech - pomyślałam.
- Nie przesadzaj! Każdy z Sibuny się do tego przyczynił.
- Ale ty najbardziej - kiedy to powiedział, poczułam, że nie mogę się nie śmiać. 
- Mam pomysł! - olśniło mnie. Byłam taka szczęśliwa z Jerome'm. Pomyślałam, że trzeba pokazać Mick'owi co stracił.
- Jaki? - spytał Jerome.
- Zróbmy sesję zdjęciową. Tylko my we dwoje i mamy wyglądać na szaleńczo zakochanych - powiedziałam.
- Przecież tak jest naprawdę. Nie zaprzeczysz?
- Nie. Chodzi mi o to żeby potem te zdjęcia wysłać Mick'owi. Będzie wiedział jak moglibyśmy wyglądać gdyby tego nie zniszczył - wytłumaczyłam. Jerome uśmiechnął się szatańsko i odparł:
- To jest złe, żłośłiwe i na pewno nie podobne do ciebie. Musimy to zrobić!
- Zróbmy do jutro w szkole w sali balowej po lekcjach!
- Kocham cię - powiedział. Pocałowałam go i powiedziałam:
- Ja ciebie też.
Kiedy weszliśmy nie zupełnie widziałam co się stało. Pamiętam, że w hollu stał Eddie i płakał. Chyba na widok Patrici i to żyjącej, po prostu oszalał. Po wszystkim zobaczyłam Eddie'go leżącego na Patrici. Krzyczał z radości jak małe dziecko. Obok niego stała Joy i nie wyglądała na zaskoczoną. Uśmiechnęła się do mnie i poszła do salonu. Cała Sibuna postanowiła pójść do łóżek i wyspać się po 3 dniach spędzonych pod ziemią. Kiedy przebierałam się w piżamę, zauważyłam, że tatuaż z maską Anubisa zniknął. Wzięłam swój medalion z łasicą czyli podobizną Neftydy. Przyjrzałam mu się i zobaczyłam szparę. Podważyłam górę medalionu i otwarł się. W środku po jednej stronie znajdowało się moje zdjęcie, a po drugiej wszystkich członków Sibuny. Uśmiechnęłam się i już chciałam odłożyć medalion kiedy usłyszałam "Pssssst". Jerome ruszał się normalnie w swoim zdjęciu.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Odkryłem, że te medaliony służą do komunikacji. Możemy rozmawiać z wszystkimi członkami Sibuny. To jest EXTRA! - na sam koniec krzyknął tak głośno, że zaczęłam się obawiać czy Victor tego nie usłyszał.
- Nie krzycz tak. Victor mógł cię usłyszeć.
- Dobra. Do zobaczenia jutro - powiedział i znieruchomiał na swoim zdjęciu. Zamknęłam medalion i wróciłam do pokoju.




Sala balowa, po szkole

- Witaj ukochana - powiedział Jerome i wziął mnie za rękę. Ubraliśmy się tak samo jak na bal. Nasza sesja wyglądała mniej więcej tak:





Przez całą drogę powrotną ze szkoły nie mogliśmy przestać się śmiać. Jerome co chwilę pokazywał mi zdjęcie kiedy zatkałam uszy. 
- Teraz wyślę do do Micka. Widzimy się wieczorem - pwoedziałam, kiedy weszliśmy do domu.
- Do zobaczenia kochanie - odpowiedział i pocałował mnie.


 

3 komentarze = ciąg dalszy