Rozdział 35
Mężczyzna w masce zaprowadził mnie do pokoju za salą filmową. Jerome przez cały czas próbował odciągnąć mnie od tego faceta.
- Ty nie będziesz mi potrzebny - powiedział mężczyzna i Jerome zniknął. Byłam zahipnotyzowana więc nie przejmowałam się niczym wokół.
- Mam propozycję. Pomóż mi odzyskać kielich Ank. Musisz go znaleźć w tydzień. Przyjmujesz propozycję? - spytał.
- Przyjmuje - odpowiedziałam bez namysłu. Facet wypuścił mnie z pokoju i pomachał mi ręką przed twarzą.
- Jeśli ci się nie uda twoja największa miłość zginie! - powiedział i poprowadził mnie z powrotem do sali kinowej.
- Jesteś nareszcie! - krzyknął Jerome i przytulił mnie. Byłam kontrolowana, ale w głębi chciałam się z tego wyrwać i powiedzieć Jerome'owi całą prawdę, ale nie potrafiłam.
- Nie musiałeś się martwić. Załatwiłam tego faceta słowem "Senkhara". Wymiękł totalnie! - krzyknęłam.
- Jakoś dziwnie mówisz Maro. Wszystko dobrze? - spytała Patricia.
- Tak oczywiście. Wyluzuj troche!
- Dobraaaa może już chodźmy - zaproponował Jerome. Przez całą drogę do Domu Anubisa patrzyłyśmy na siebie z Patricią oburzonym wzrokiem. Czułam, że facet w masce chce wszystkich do mnie zrazić żeby nie chcieli mi pomóc.
- Idę porozmawiać z Joy - oznajmiła Patricia i weszła po schodach na górę.
- Możemy chwilę porozmawiać? - spytał Jerome.
- Nie mam czasu gościu. Do jutra i lepiej na siebie uważaj! - odpowiedziałam grożąc mu palcem. Poszłam do pokoju Niny. Na łóżku siedziała Amber i czytała jakieś czasopismo.
- Hej! Mam pytanie. Gdzie schowaliście w zeszłym roku kielich Ank?
- Nie wiem. Spytaj Ninę - zaproponowała. Chwyciłam ją za bluzkę i krzyknęłam:
- Gadaj bo inaczej stanie ci się krzywda!
- Dobra! Jest schowany w skrzyni w szkolnej sali gimnastycznej.
- Dziękuje! Oszczędze cię... teraz! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać demonicznym śmiechem. Puściłam Amber i wyszłam z Domu Anubisa. Skierowałam się do szkoły a kiedy do niej doszłam, weszłam przez uchylone okno łazienki męskiej. Przeszłam do sali gimnastycznej i kopniakiem otwarłam skrzynie.
- Co ty tu robisz? - spytał ktoś obok. W kącie stała Nina i płakała.
- Chciałam zobaczyć ten legendarny kielich Ank. Nie martw się. Zaraz z tąd pójdę... ale z kielichem - dodałam pod nosem.
- Dobrze, ale nie dotykaj go - powiedziała. Nagle ktoś wyskoczył z kąta, zwalił Ninę na ziemię, wziął kielich ze skrzyni i porwał także mnie.
3 komentarze = ciąg dalszy