Rozdział 43
- Znalazłam! Jerome chodź tu - krzyknęłam. Poczekałam chwilę i przypomniałam sobie, że go nie ma. Poszłam do kuchni zrobić sobie zapiekankę i zobaczyłam, że w zlewie coś leży.
- Kluczyki - stwierdziłam. Była przyczepiona do nick zawieszka z napisem "Będę cię szukał".
- To jest dziwne - powiedziałam sama do siebie i wróciłam do salonu. Mój komputer zniknął.
- Dobra. Kto tu jest? Nie będę się bawić w chowanego!
Nagle przewrócił się stół i ktoś rzucił we mnie jabłkiem. Wybiegłam z salonu i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam swój portfel i telefon.
- Kto tu jest? Co chcesz zrobić? - krzyknęłam. Z szafy wypadła kurtka Patrici. Z kieszeni wypadło zdjęcie Jerome'a.
- Uważaj na niego! Trzymaj się go bo ktoś chce ci go odebrać - ostrzegł mnie głos starszej kobiety.
- Kto chce mi go odebrać? - krzyknęłam do szafy. Nagle do pokoju wszedł Alfie śmiejąc się.
- Jakbyś widziała swoją minę - powiedział. Popatrzyłam na niego oburzonym wzrokiem i nadepnęłam mu na stopę.
- Alfie zwariowałeś? - krzyknęłam.
- Nie, ale to nie moja robota. Zabawnie to wyglądało, ale to nie ja - przyznał.
- Więc kto? - spytałam.
- Rufus - powiedział Alfie.
- Rufus? Naprawdę? On jest za lasem! - odpowiedziałam.
- Właśnie nie. W budynku był tylko Jerome, ale nie mogliśmy tam wejść. Rufus gdzieś poszedł - powiedział Alfie.
- Teraz nie możemy go śledzić! Zabrał mój komputer - powiedziałam.
- Ja chcę do domu - stwierdził Alfie.
- Przestań! Uratujemy Jerome'a i zniszczymy Rufusa. Chyba - dodałam pod nosem.
- Słyszałem - przyznał Alfie. Uśmiechnęłam się do niego i zeszliśmy na dół.
- Kiedy wróci reszta? - spytałam.
- Nie wiem. Patricia poszła do sklepu a Fabian do szpitala - odpowiedział.
- Spotkaliście Eddie'go? - spytałam.
- Nie. Przecież miał zostać z tobą - powiedział.
- Poszedł za wami żeby chronić Patricię - przyznałam.
- Gdzie on jest? - spytał Alfie. Wybiegłam z domu i wezwałam taxówkę. Pojechaliśmy do lasu, ale kierowca nie chciał jechać dalej i mósieliśmy wysiąść kilometr od celu.
- I co teraz pani mądra? - spytał Alfie.
- Idziemy szukać Eddie'go - stwierdziłam. Szliśmy tym lasem aż zobaczyłam coś przy drzewie.
- To Eddie! - krzyknął Alfie. Podbiegliśmy do niego i pomogliśmy wstać.
- Eddie żyjesz? - spytałam.
- Był tam czarny samochód i róża. Tak mnie kusiło. Nie powstrzymałem się i wziąłem ją - zaczął opowiadać.
- O czym on mówi? - spytał Alfie.
- To szok po urazowy - przyznałam.
- Wyjdzie z tego? - spytał Alfie.
- Raczej tak. Nie widać żadnych ran. Chyba nic mu nie jest - stwierdziłam.
- Chciałem dać ją Patrici ale mi się nie udało. Zaskoczył mnie i popchnął. Słuchacie? - spytał Eddie.
- To ty mówisz na serio? - spytałam zaskoczona.
- No tak. Opowiadam co się stało - przyznał.
3 komentarze = ciąg dalszy
Śiwtne! ;*
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na http://peddie-story.blogspot.com/
Super!!! :)
OdpowiedzUsuń