niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 37

Rozdział 37

- Gdzie idziemy? - spytał Mick. Szliśmy chodnikiem prowadzącym do kina. Była 00:30 a my byliśmy ubrani w piżamy. 
- Do kina. Kiedy masket man pojawił się w lustrze zobaczyłem kawałek ekranu. Myślę, że tam się ukrył. Nie wiem tylko czy Mara też tam jest - przyznałem ze smutkiem.
- Jesteś szczęściarzem - powiedział Mick. Popatrzyłem na niego z ukosa i spytałem:
- Dlaczego?
- Masz najładniejszą i najmądrzejszą dziewczyne jaka istnieje.
- Też kiedyś z nią chodziłeś - powiedziałem.
- Tak, ale swoją głupotą ją straciłem. Nie rzycze ci tego - odpowiedział.
- Dzięki. Nie jesteś wcale taki zły - przyznałem. Dalej szliśmy w milczeniu. W kinie było ciemno i leciał tylko jeden film. Przeszukaliśmy wszystkie sale ale nigdzie nie było masket mana i co najgorsze Mary. Nagle przypomniała mi się jedna rzecz:
- Kiedy byliśmy z Marą w kinie ten facet wziął ją za kulisy. Od tamtego czasu zachowywała się dziwnie. Jak myślisz czy on ją opentał?
- Możliwe. Wiedział, że jest dla ciebie ważna i szantażuje cię nią - powiedział Mick.
- Ma racje - powiedział ktoś za nami. Odwróciłem się i zobaczyłem Marę ale jej twarz była pomieszana z twarzą masket mana. 
- Co ci się stało? - spytał Mick.
- To nie ona. Wiecie o tym, że ją kontroluje - powiedział facet. Nagle Mara zniknęła i został sam masket man.
- Gdzie Maska Anubisa? Mieliście ją przynieść!
- Myślałeś, że to zrobimy? Nie wiemy gdzie jest! - krzyknąłem.
- Ja jej potrzebuje! - krzyknął masket man i zdjął maske. Tak jak myślałem był to Rufus ale ze spaloną twarzą.
- Uuuuuuuuuu. Co ci się stało? - spytał obrzydzony Mick.
- Neftydzie nie udało się mnie zniszczyć. Zrobiła tylko to.
- Gdzie jest Mara? - spytałem i chwyciłem go za płaszcz.
- Nie znajdziecie jej. Ja potrzebuje maski a wy Mary. Dogadamy się?
- Nie przyniesiemy ci tej maski! Zrozum wreszcie! - krzyknął Mick.
- Mick chodź na słówko - powiedziałem. Odeszliśmy od Rufusa.
- Dziewczyny zniszczyły go za pierwszym razem wzywając Neftyde.
- Tak, ale nawet ona nie dała rady - powiedział Mick.
- Może bóg śmierci pomoże? - spytałem sarkastycznie i chwyciłem swój medalion.
- Co ty robisz? - spytał Mick.
- Secie pomóż nam zniszczyć Rufusa Zano i ześlij go w głąg otchłani - krzyknąłem. Przede mną pojawił się murzyn ubrany w krwisto czerwoną szatę.
- Wzywaliście Seta? - spytał.
- Pomożesz nam? - spytałem.
- Oczywiście. Dla mojego potomka wszystko - odpowiedział. Podszedł do Rufusa i dmuchnął w niego. 
- Kim jesteś? - spytał Rufus i zniknął.
- Czyli takie były jego ostatnie słowa? - powiedział Mick.
- Dokładnie. Do zobaczenia chłopcy - powiedział Set i zniknął.
- Musimy znaleźć Marę! - krzyknąłem i wbiegłem na sale. Pobiegłem do pomieszczenia w które Rufus zaciągnął ją po raz pierwszy. Za drzwiami była tylko stara kamera i skrzynia. Mick podszedł do skrzyni i otworzył ją. W środku siedziała Mara.
- Mara! - krzyknąłem.
- Jerome! - wyszła z skrzyni i rzuciła mi się na szyję. Pocałowałem ją i dopiero wtedy zrozumiałem, że obok stoi Mick.
- Przepraszam cię - powiedziałem i puściłem Marę. Wyszliśmy z kina i wróciliśmy do Domu Anubisa.


3 komentarze = ciąg dalszy 

3 komentarze: